Gorzanów. Kilkudziesięciu policjantów, w tym wielu w kominiarkach, a do tego psy tropiące. Policyjny nalot na pałac w Gorzanowie zelektryzował mieszkańców wioski. Wszystko jednak wskazuje, że był to kapiszon, na dodatek na koszt podatników.
W czwartek, 1 lipca, mieszkańcy Gorzanowa mogli poczuć się jak statyści policyjnego filmu akcji. Do ich wioski przyjechał korowód prawie 30 oznakowanych i nieoznakowanych samochodów policyjnych. Mundurowi i funkcjonariusze w cywilu otoczyli renesansowy zamek. Kordon był tak szczelny, że miejscowi ludzie śmiali się, że gliniarzom to teraz nawet mysz się nie wymknie.
Strach był
Kiedy do akcji wkroczył pies tropiący ludzie zaczęli się jednak denerwować, bo może to zwierzak wyspecjalizowany w znajdowaniu ładunków wybuchowych? Marzena Serafin, sołtys Gorzanowa, przełamała strach i poszła zapytać groźnie wyglądających policjantów, czy aby nie trzeba się ewakuować, bo pies wywęszył ładunki wybuchowe. - Uspokojono mnie, że przy takiej licznie funkcjonariuszy policji ani mi, ani żadnemu innemu mieszkańcowi Gorzanowa nic nie grozi – opowiada pani Marzena.
Przez festiwal?
Inni mieszkańcy Gorzanowa, który przypatrywali się policyjnej akcji spekulowali, że być może funkcjonariusze chcą "zawinąć" jakiegoś poszukiwanego przestępcę, który przyjechał do pałacu na festiwal (1 lipca miał się rozpoczął tam Palace of Art - międzynarodowy festiwal młodej sztuki). Tę informację chcieliśmy potwierdzić u stojących przed bramą pałacu funkcjonariuszy. - Nie udzielamy informacji, ale proszę śledzić stronę internetową dolnośląskiej policji. Za kilka dni na pewno będzie tam stosowany film – poradził jeden z policjantów, niczym filmowy wujek dobra rada.
Cicho sza
W poniedziałek, 5 lipca, na stronie internetowej dolnośląskiej policji nie opublikowano filmu ze spektakularnej akcji w powiecie kłodzkim. Nie było o tym nawet krótkiej wzmianki. Dlaczego? - Nie o wszystkim i nie o każdej akcji możemy informować – uciął oficer prasowy z komendy wojewódzkiej, gdy do niego zadzwoniliśmy. Jasne, że nie o wszystkim policja informuje. Szczególnie jak nie ma o czym, bo... - Oni przyjechali, przeszukali cały pałac, w tym podziemia i niczego nie znaleźli. A szef tej akcji zamiast powiedzieć przepraszam, stwierdził, że pałac mu się podoba – opowiada Marek Haisig, prezes Fundacji Pałac Gorzanów. - Byłem spokojny, bo wiedziałem, że w pałacu nie znajdą czegoś, czego nie ma – dodaje.
Romuald Piela
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.