Sokolec. Andrzej Chmielarz chorował na włóknienie szpiku. Chorobę, w której przebiegu, w szpiku kostnym dochodzi do rozrostu klonu nowotworowych komórek macierzystych. Pod koniec 2019 roku przeszedł przeszczep. Szpik oddała mu siostra. W maju ubiegłego roku sołtys dostał zatoru płuc. Udało się go uratować, ale konieczne było przetaczanie krwi, na które Andrzej Chmielarz jeździł co tydzień do wałbrzyskiego szpitala na oddział hematologii. Krwi potrzebował cały czas. Często organizowano też zbiórki i ponawiano apele o jej oddawanie.
Andrzej Chmielarz przez 15 lat pracował na kopalni. Zawsze powtarzał, że nie brakowało tam azbestu czy uranu co stało się główną przyczyna jego choroby. Jednak nawet gdy był osłabiony chorobą mówił, że jest i będzie sołtysem Sokolca. Został nim do samego końca. Gospodarz Sokolca zmarł w ubiegłym tygodniu.
Na łamach Gazety Noworudzkiej sołtysa wspominają go jego koledzy i koleżanki z sąsiednich wsi:
WACŁAW ŁUKASIEWICZ, sołtys Świerków
Zawsze będę go dobrze wspominał. Był spokojnym człowiekiem. Współpracowaliśmy, wspieraliśmy się jako sołtysi. Jak mi czegoś brakowało, to pożyczałem od niego, a on ode mnie. Wymienialiśmy się doświadczeniami. Andrzej do końca martwił się tą swoją wioską. Dzwonił do mnie i mówił, że boisko nie skoszone, a on chciał, żeby było czysto. Chciał jechać na spotkanie sołtysów. Był bardzo oddanym dla sołectwa i ciepłym człowiekiem. To był dobry sołtys.
ŁUCJA WOŹNIAK, była sołtys Włodowic
Bardzo dobrze zapisał się w mojej pamięci. Był bardzo uczynny, kontaktowy. Naprawdę wspaniały człowiek. Zawsze widywaliśmy się na różnych spotkaniach. Będę go bardzo przyjemnie wspominać.
LESZEK OREMUS, sołtys Włodowic Jestem młodym sołtysem i tak dobrze pana Andrzeja nie znałem. Po spotkaniach w Urzędzie Gminy mogę powiedzieć, że był bardzo miłym i sympatycznym człowiekiem.
TADEUSZ BŁAZIK, sołtys Bieganowa W roku 2018 zostaliśmy razem odznaczeni jako sołtysi roku - ja i Andrzej Chmielarz. Byliśmy u wojewody po odznaczenie. Podczas zebrania wiejskiego poprosiłem o uczczenie jego pamięci minutą ciszy. Tak go pożegnaliśmy. Zebranie zaplanowałem wcześniej, a on swoją śmierć później - niepotrzebnie, bo mógł żyć. Był spokojnym człowiekiem. Nie był narwany czy wybuchowy. Według mnie miał bardzo dobry charakter i będę go bardzo dobrze wspominać.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.