Jan Bednarczyk chce sprzedać salę wiejską, z której korzystają mieszkańcy Raszkowa.
REKLAMA
Zostałem sam, a dramatu nie ma
-
19-06-2019
- |
- Gmina Radków
Zostałem sam, a dramatu nie ma

foto: użyczone
Marian Gancarski, właściciel Skansenu Mini ZOO w Wambierzycach wysłał do nas list, w którym zapewnia, że jego zwierzętom nie dzieje się krzywda, burmistrz Bednarczyk kłamie, a on został ze wszystkim sam.
- Otóż żadnego dramatu nie ma. Zwierzęta mają odpowiednie wybiegi i pod dostatkiem karmy, a czasem i nadmiar - tak właściciel wambierzyckiego skansenu komentuje doniesienia o złym stanie jego zwierząt, o których poinformowali nas czytelnicy. - Problemem pozostaje stan ogrodzeń, które wymagają generalnego remontu. Niestety brak funduszy na razie na to nie pozwala - dodaje właściciel skansenu.
Burmistrz plecie głupoty
Marian Gancarski twierdzi też, że nieprawdą jest to, że Jan Bednarczyk proponował mu jakąkolwiek pomoc. - Burmistrz plecie głupoty i mówi nieprawdę. Mówi, że wyciągnął pomocną dłoń. Tak, ale tylko na przywitanie. 17 lat temu, kiedy to po raz pierwszy został wybrany burmistrzem, a jego pierwszym z posunięć było zamknięcie drogi do skansenu - twierdzi Marian Gancarski. – Na skutek protestów wielu instytucji oraz przewodników turystycznych burmistrz odstąpił od zamykania drogi. Nie mniej jednak przez jakiś czas namawiano mnie w radkowskim ratuszu, abym zakupił konia oraz bryczki i dowoził turystów do skansenu - dodaje właściciel. Jan Bednarczyk mówił nam, że proponował m.in. przebudowę pawilonów wystawienniczych i że nie ma dojścia do właściciela skansenu, z czym Marian Gancarski w ogóle się nie zgadza. - Nieprawdą jest to, co mówi burmistrz, że nie ma do mnie dojścia. Nie siedzę ani w więzieniu, ani nie jestem na wygnaniu, jak również nikt mnie nie odizolował od społeczeństwa. Prowadzę normalną działalność gospodarczą, spotykam się z ludźmi i turystami, choć ze względu na chorobę i stan zdrowia moja aktywność jest nieco ograniczona - wyjaśnia Marian Gancarski. - Prawdą jest, że skansen jest trochę zaniedbany, ale przez te wszystkie lata działalności nie otrzymałem od nikogo pomocy finansowej. Koszty utrzymania i opłaty są niewspółmierne do wpływów, a w ostatnich latach ruch turystyczny w regionie zmalał - dodaje właściciel skansenu.
Zostałem sam
Marian Gancarski nie ukrywa, że to, co było zrobione 20 lat temu wymaga wymiany i naprawy, ale na to potrzebne są pieniądze. Na koniec podkreśla, że rzeczywiście został z tym wszystkim sam.
Po kontroli inspektora
Po niepokojących informacjach o stanie zwierząt, wambierzycki skansen odwiedzili inspektorzy z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Bystrzycy Kł. - Byli tam nasi inspektorzy i wydali zalecenia dotyczące osiołka i Daniela. Później ponownie pojechał tam doktor w towarzystwie lekarza wolnej praktyki. Osiołkowi zalecono korektę kopyt, którą wykona kowal. Jednak ze względu na to, że powinna ona być wykonana wcześniej, teraz wada będzie usuwana stopniowo - relacjonuje Agnieszka Rafałowicz z Inspekcji Weterynaryjnej Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Bystrzycy Kł. - Osiołek stoi na miękkim terenie i nie ma gdzie naturalnie tych kopyt zdzierać - dodaje inspektor. U Daniela zdiagnozowano ropień, jednak ze względu na fakt, że będzie on miał małe, a ropień nie powoduje cierpienia zwierzęcia, od zabiegu odstąpiono. - Zabieg zagrażałby życiu i zdrowiu matki i dziecka. Przeprowadzony teraz mógłby wyrządzić więcej szkód - twierdzi Rafałowicz. Inspektorzy zapewniają, że zwierzęta będą pod ich nadzorem, a za ok. 6-8 tygodni osiołka ponownie odwiedzi kowal.
Domki nad Radkowskim Zalewem od strony czeskiej nie wyglądają estetycznie i psują wizerunek gminy - tak o ośrodku wypoczynkowym mówią radkowscy radni.
Dodaj komentarz
Komentarze dla artykułu (5): Zostałem sam, a dramatu nie ma
Skansen w Wambierzycach to
dlaczego burmistrz Bednarczyk
Kochamy Burmistrza
Osiołkiem to jest Gancarski.
Trzeba odpuścić.Zwierzęta nie