reklama
reklama

Katarzyna Sowa-Olszewska: Przybłęda kocha najbardziej

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Fotomiłostki

Katarzyna Sowa-Olszewska: Przybłęda kocha najbardziej - Zdjęcie główne

foto Fotomiłostki

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kobiecym OkiemKatarzyna Sowa-Olszewska od lat pomaga zwierzętom, które trafią do Fundacji Pod Psią Gwiazdą. O tym, jak traktowane są zwierzęta w Polsce, kto może adoptować czworonoga, a także na czyją pomoc może liczyć Fundacja, opowiedziała w rozmowie z Karoliną Golak.
reklama

JAKIE ZWIERZĘTA TRAFIAJĄ GŁÓWNIE DO FUNDACJI POD PSIĄ GWIAZDĄ?

Przede wszystkim psy. Obecnie mamy 45 zwierzaków, psów i kotów. Jak na nasze małe schronisko, to jest dużo.

 

PRZENIEŚMY SIĘ DO POCZĄTKU. JAK POWSTAŁA FUNDACJA POD PSIĄ GWIAZDĄ?

Bardzo długo mieszkaliśmy poza granicami kraju, gdzie zawsze pomagaliśmy w miejscowym schronisku. Ja w tamtym czasie pracowałam w banku, ale zupełnie mi to nie odpowiadało. Tak się wydarzyło, tak nam się życie ułożyło, że zaczęliśmy przyjeżdżać do Kotliny Kłodzkiej.

 

reklama

BYLIŚCIE W JAKIŚ SPOSÓB ZWIĄZANI Z KOTLINĄ KŁODZKĄ?

Nasz znajomy kupił pensjonat i to On zaprosił zaprosił nas do Kotliny Kłodzkiej. Przyjechaliśmy tutaj po raz pierwszy w 2000 roku. Spodobało nam się tutaj tak bardzo, że zaczęliśmy z częstotliwością wszystkich wakacji i  ferii zjeżdżać do Polanicy – Zdrój. W międzyczasie przejeżdżając przez okoliczne wsie dostrzegaliśmy obraz tych psiaków, a przypomnę, że to było 23 lata temu, na łańcuchach i tych bezpańskich. W Europie Zachodniej nigdy nie spotkaliśmy się z takimi obrazami. Wkrótce zainwestowaliśmy, kupując działkę z myślą, że może kiedyś w wieku emerytalnym przeprowadzimy się do Polanicy. Jednak życie nam się tak ułożyło, że w roku 2009 przyjechaliśmy tutaj na stałe.

reklama

 

OD RAZU TUTAJ ZAMIESZKALIŚCIE, WYBUDOWALIŚCIE DOM?

Tutaj zrobiliśmy pomieszczenie i przyjeżdżaliśmy na ferie. W 2009 roku postanowiliśmy, że osiedlimy się w tym miejscu na stałe, spróbujemy i przede wszystkim zobaczymy jak nasza córka Klara da sobie radę w polskiej szkole. Ja oczywiście będąc na miejscu szybko wyszukałam fundację pomagającą zwierzętom i zaczęłam udzielać się jako wolontariusz niemieckojęzyczny w schronisku. Fundacja, czego nie wiedziałam wcześniej, nie wydawała do adopcji zwierząt tutaj, tylko wszystkie wywoziła do niemieckich, a także holenderskich schronisk. Tak się zaczęła moja przygoda z fundacją. Zaczęłam jako wolontariusz pomagać i wywozić zwierzęta do schronisk niemieckich, ale po czasie właściciele fundacji wyprowadzili się z Kotliny Kłodzkiej. Wiedzieliśmy z mężem, że nie możemy zostawić tych zwierząt bez żadnej opieki i nadzoru. Przypominam, że w tamtych czasach w Polsce nie było w ogóle fundacji, dlatego mieliśmy większe możliwości pomocy tym zwierzętom. Mąż namówił mnie do oficjalnego założenia fundacji, abym miała otwarte pole do działania.

reklama

 

KIEDY TO BYŁO I SKĄD POCHODZI NAZWA WASZEJ FUNDACJI?

Fundacja Pod Psią Gwiazdą powstała w 2010 roku. Zawsze podobała nam się nazwa Fundacji Pod Psim Aniołem. Stwierdziłam więc, że nasza będzie nosiła nazwę Pod Psią Gwiazdą. Od 13 lat działamy i pracujemy. W międzyczasie bardzo dużo się zmieniło, powstał tutaj hotelik. Wiedzieliśmy, że musimy mieć jakieś zaplecze i zaczęliśmy działać. Pierwszy stary budynek przystosowaliśmy do przetrzymywania zwierząt. Kupiliśmy kojce, kuchenkę, toaletę oraz wybieg i zaczęliśmy tutaj działać. Przez pierwsze 6 lat było tutaj do Polanicy przywożonych ponad 1000 psów. Natomiast koty były tylko w domach tymczasowych. W 2013 roku zmieniła się ustawa, według której bezdomnymi zwierzętami mogą zajmować się i wydawać do adopcji tylko schroniska. Wielokrotnie zapraszaliśmy powiatowego lekarza weterynarii, żeby sprawdził warunki, żeby zobaczył nasze zwierzęta, mimo że jako hotelik nie podlegaliśmy pod inspekcję weterynaryjną i mieliśmy nadzieję, że pan lekarz powiatowy wyda nam numer schroniska. Niestety ze względu na bliską odległość do domostw, czyli 150 metrów nie udało się. Zaczęła się dalsza zabawa, poszukiwanie ziemi, jeżdżenie po wszystkich gminach, prośby do włodarzy. Kupiliśmy działkę i tak powstało schronisko w Kłodzku. Później zmieniła się ustawa. Wielokrotnie w gminach słyszeliśmy, że gminy będą się składać i powstanie duże międzygminne schronisko. Czekaliśmy na realizację tego pomysłu, bo mieliśmy nadzieję, że my jako fundacja będziemy mieli możliwość poprowadzić takie schronisko. Liczyliśmy, że nam na tyle zaufają i będziemy mieli tę moc i będziemy mogli prowadzić, opiekować się zwierzętami i wydawać je. Niestety okazało się, że nie ma pieniędzy. Postanowiliśmy, że mimo wszystko to nasze schronisko powstanie. Ponownie zaczęła się zabawa, jeżdżenie po gminach.

reklama

 

PAMIĘTACIE, ILE ZWIERZĄT MIELIŚCIE NAJWIĘCEJ?

Były momenty, że mieliśmy ich ponad 50. Czasami jest ich zdecydowanie więcej, bo potrafimy mieć np. 20 szczeniaków, ale one szybko znajdują swoje domy.

 

CZYLI NIE MA PROBLEMU ZE SZCZENIAKAMI I ICH ADOPCJĄ?

Teraz zrobiła się moda na adopcję i to jest piękne. Mamy nadzieję, że taki trend będzie trwał jak najdłużej.

 

CO SIĘ DZIEJE, KIEDY TRAFIA DO WASZEGO SCHRONISKA PIES?

Przede wszystkim obowiązuje kwarantanna, ponieważ w Polsce występuje wścieklizna. Wściekły pies, wbrew temu, co myślą ludzie, absolutnie nie pieni się. On jest spokojny i zrównoważony.

 

CZYLI JAK TAKI PIES DO WAS TRAFIA, TO ZAWSZE MUSI PRZEJŚĆ KWARANTANNĘ?

Tak, dwa tygodnie trwa kwarantanna i po dwóch tygodniach obserwacji jeżeli wszystko jest w porządku lekarz weterynarii szczepi tego zwierzaka.

 

LEKARZ PRZYJEŻDŻA DO WAS REGULARNIE?

Oczywiście. Lekarzem w naszym schronisku jest pan Marek Opiela. To jest jedyny weterynarz, który w niedzielę i święta nawet jak jest gdzieś na urlopie potrafi odebrać telefon i udzielić informacji.

 

CZYLI TERAZ JEST W LUDZIACH COŚ TAKIEGO, ŻE ZACZYNAJĄ MYŚLEĆ, ŻEBY RATOWAĆ TE PSY, ADOPTOWAĆ ZE SCHRONISKA, A NIE KUPOWAĆ NOWE?

Zauważyliśmy, że gdzieś od dwóch, trzech lat jest taka tendencja. Zwięrzęta chętnie adoptują nie tylko nasi mieszkańcy. Dzwonią ludzie z Niemiec, z Holandii.

 

CZY DOCHODZI DO SYTUACJI, GDY KTOŚ PO KILKU DNIACH OD ADOPCJI, ROZMYŚLA SIĘ I CHCE ZWRÓCIĆ ZWIERZĘ?

Po podpisaniu umowy adopcyjnej człowiek staje się właścicielem, nie można wziąć psa lub kota „na próbę”. Lepiej przyjechać kilka razy, zabrać upatrzonego zwierzaka na spacer, zobaczyć jak się zachowuje, przed podjęciem ostatecznej decyzji. Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których jesteśmy zmuszeni przyjąć je z powrotem. Gdy okazuje się, że ktoś ma np. alergie na nowego domownika. Jednak my bardzo ostrożnie przekazujemy zwierzęta do adopcji. Jeśli rodzice przychodzą np. z kilkumiesięcznym dzieckiem i chcą adoptować psa, to zwykle odmawiamy, ponieważ zdajemy sobie z sprawę z tego, że za chwilę mogą do nas wrócić, bo okaże się że dziecko ma np. alergię. Odmawiamy także, gdy przychodzi starsza osoba, a chce adoptować szczeniaka. Musimy być odpowiedzialni. Taki młody piesek potrzebuje ruchu, jest bardzo aktywny.

 

TRZYMANIE PSA NA ŁAŃCUCHU JEST NADAL DUŻYM PROBLEMEM NA NASZYM TERENIE?

Coraz mniejszym na szczęście. Są takie miejsca, jednak z roku na rok spada liczba tego typu przypadków. Przede wszystkim ludzi trzeba uświadomić. To nie jest tak, że od razu przyjeżdżamy, robimy awanturę i odbieramy zwierzaka. Wydaje mi się, że wśród starszych ludzi jest coś takiego, że oni nie mają złych intencji, że tego psa źle traktują, tylko po prostu tak zostali wychowani. To jest mentalność takich osób. Starsza pani mówi, że kocha tego psa, którego trzyma na łańcuchu, ale ja się jej pytam, jak pani go kocha, jak ten pies jest przywiązany i pani prosi, abyśmy go jej nie zabierali. My tego psa nie zabieramy, pomagamy takiej osobie, pokazujemy czym go karmić, że musi mieć odpowiednie warunki, mówimy dokładnie jakie. Dowozimy słomę, koce. Często też pomagamy w karmieniu zwierząt. Myślę, że tak jest, ponieważ schronisko to szereg klatek wypełnionych smutnymi, a mimo to pełnymi nadziei oczami. Oczami zwierząt, które już, co najmniej raz, ktoś zawiódł. Mimo to czekają i cieszą się na widok każdego przybywającego, który może się okazać ich nowym właścicielem. Pamiętajmy, że pies, kot czy każde inne zwierze nie jest problemem, którego można się od tak pozbyć. On czuje, przywiązuje się, choć nie wyrazi tego słowami.

 

reklama
Artykuł pochodzi z portalu klodzko24.eu. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama