reklama

Nowa Ruda Neurode Tajemnice, zagadki, historia

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Nowa Ruda Neurode Tajemnice, zagadki, historia - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaMiłość nie wybiera… czyli o schronie przeciwlotniczym w Neurode
reklama

Był koniec lutego 1945 roku, pani Gizela mieszkanka Nowej Rudy (wówczas Neurode) wybierała się z ojcem do pobliskiego Kłodzka, koleją. Wraz z kilkunastoma innymi osobami stali na peronie noworudzkiego dworca, zadaszonym drewnianą wiatą. Zima był mroźna i temperatura znacznie opadła poniżej zera. Dworcowa poczekalnia wraz z przylegającą do niej restauracją były szczelnie wypełnione uchodźcami, którzy przybyli tu kilka dni temu z terenów Górnego Śląska. Do przyjazdu pociągu pozostało zaledwie kilkadziesiąt sekund gdy niespodziewanie odezwało się głośne wycie syreny alarmowej. Długi przenikliwy dźwięk płynący ze stacyjnych megafonów niemal wwiercał się w głowy stłoczonych podróżnych. Głośne komendy mundurowych sprawnie kierowały wszystkich ludzi w kierunku wejścia do schronu. Ludzie stojący na peronie oraz ci z poczekalni natychmiast zostali ewakuowani przed budynek stacji. Przez duże drzwi dostali się do wnętrza budynku i schodami na dół wchodzili do schronu. Ze zgrzytem zamykano metalowe klapy i drzwi. Wycie syren, strach oraz napierający tłum spowodował iż dziewczyna na chwilę straciła równowagę i wylądowała na zimnej posadzce. Jednak szybko została podniesiona przez znajdującego się obok chłopaka w brązowym mundurze Hitler-Jugend. W schronie znajdowało się ok 100 osób, było bardzo duszno, ciasno, ciemno i klaustrofobicznie. Znajomy chłopak cały czas podtrzymywał dziewczynę na duchu wesołą rozmową a robił to tak skutecznie, iż 4 lata później stał się jej mężem. Piękna romantyczna historia z czasów wojny, jednak mnie zainteresował temat schronu przeciwlotniczego znajdującego się pod dworcem kolejowym w Nowej Rudzie. Postanowiłem zweryfikować opowieść z rzeczywistością. Co ciekawe, ślady istnienia tego schronu są nadal widoczne na zewnątrz budynku. Dworzec kolejowy w Neurode powstał w 1879 a dodatkowo został powiększony na początku XX wieku. W latach wojennych część piwnic przerobiono na potrzeby schronu. Dziś stojąc przed głównym wejściem do kas i poczekalni, na lewo zauważymy jeszcze jedno dodatkowe wejście. Prowadzi ono do mieszkań znajdujących się na piętrze budynku. Tuż obok tego wejścia, na ścianie, znajduje się kilkumetrowa strzałka namalowana białą farbą, skierowana grotem w dół. To ona wskazywała wejście do schronu przeciwlotniczego. Identyczna znajduje się również na ścianie dworca od strony peronów. W czasach wojny przy strzałce dodatkowo umieszczano jeszcze trzy litery „L S R” (niem. Luftschutz Räume czyli Schron Przeciwlotniczy). Od wielu lat ten drugowojenny schron służy lokatorom jako piwnica i jest niedostępny osobą postronnym. Dzięki uprzejmości jednego z mieszkańców miałem możliwość wejścia i zbadania do tego ciekawego obiektu. Do schronu prowadziło tylko jedno wejście – klatką schodową. Ze schronu natomiast można było wydostać się dodatkowo dwoma wyjściami ewakuacyjnymi (awaryjnymi). Pierwsze z nich znajdowało się na peronie, gdzie do dziś znajduje się niewielka „dobudówka”, mająca na celu wzmocnienie i ochronę tego wyjścia. „Dobudówka” wyposażona była również w metalowe wrota. Od strony schronu znajdowały się jeszcze dodatkowo dwie pary metalowych drzwi. W czasach powojennych wyjście to zostało przekształcone na zsyp opału i za takie służy po dzień dzisiejszy. Drugie z wyjść awaryjnych znajdowało się tuż przy wejściu do budynku, po lewej stronie drzwi. Ma ono również charakter zsypu. Oba wyjścia były oznakowane białą strzałką co miało pomóc w ewentualnym namierzeniu i odgruzowaniu ich w sytuacji zniszczenia budynku podczas bombardowania. Główne wejście do schronu prowadziło przez duże drewniane drzwi klatki schodowej. Tuż za nimi zejście w dół. Po pokonaniu około 10 schodków znajdujemy się w piwnicy pod dworcem kolejowym. Tu znajdują się pierwsze solidne, metalowe drzwi gazoszczelne, za nimi niewielki przedsionek (ok. 2m na 2m). Widać tu pozostałości jakiś rur, zapewne wentylacyjnych i kolejne drzwi prowadzące już bezpośrednio do schronu. Wszystkie drzwi w bunkrze wyposażone są w dwa metalowe zamki ryglujące dociskające je do futryn. Solidne odrzwia wraz z futrynami posiadały uszczelnienie i były mocno osadzone w murze. Drzwi wyposażone było dodatkowo w metalowy wizjer zabezpieczony kratownicą. Wnętrze schronu zachowało swój pierwotny kształt wraz ze wszystkimi, kamiennymi siedziskami (!). Od strony bunkra znakomicie widać częściowo zamurowane wyjście awaryjne na peron z zachowanymi drzwiczkami. W ścianach gdzieniegdzie widać elementy skorodowanych rur. Wg mnie schron ten mógł pomieścić maksymalnie 50-60 osób ale w sytuacji awaryjnej zapewne zmieściłoby się tu kilka osób więcej. A więc, historia pani Gizeli ma swoje odzwierciedlenie w terenie. Oznakowane wyjścia ze schronu, metalowe wrota, puste ławy schronu… to kolejna pozostałość po okrutnych czasach II Wojny Światowej, chociaż w tym przypadku z lekkim zabarwieniem romantycznym. „…bo historia fajna jest”!

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama