reklama
reklama

Kronika Piasta Nowa Ruda. Wspomnienia Andrzeja Kretka - legendarnego bramkarza

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Redakcja

Kronika Piasta Nowa Ruda. Wspomnienia Andrzeja Kretka - legendarnego bramkarza - Zdjęcie główne

Rozmowa z Andrzejem Kretkiem | foto Redakcja

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNie każdy, kto staje między słupkami, zostaje w pamięci kibiców na lata. Ale Andrzej Kretek to nie był „jakiś tam bramkarz”. On ciągnął wszystko naraz – treningi młodzieży, własną grę, ratowanie seniorów. W sobotnie popołudniu w ostatnim dniu Festiwalu Dzieje Się wrócił wspomnieniami do lat swojej kariery. Z dystansem, ale nie bez emocji. Bo to wszystko – jak sam mówi – było jego.
reklama

„Po pięciu godzinach w samochodzie... chciałem bardzo grać”

– Wysiadłem z samochodu po pięciu godzinach jazdy, bo miałem grać mecz – zaczyna Kretek. – Pamiętam, że był zły wynik i już wtedy czułem, że coś się nie klei. Ale chciałem bardzo grać. To „chciałem bardzo grać” to u niego nie frazes. To sposób życia. Mimo zmęczenia, mimo problemów organizacyjnych – był. I grał.

„Nie byłem wtedy gotowy”

W pewnym momencie padła propozycja, żeby objął zespół jako trener. Reakcja? Prawdziwie ludzka:

reklama

– Nie byłem wtedy gotowy. Było mi z tym ciężko. Ale klub był w trudnym momencie, trzeba było ratować sytuację. Powiedziałem: dobra, zrobię to.

To nie była decyzja z ambicji. To była odpowiedź człowieka, który czuł odpowiedzialność.

„Pamiętam wygraną z Ząbkowicami... Prawie się popłakałem”

Niektórzy pamiętają wyniki. Kretek pamięta emocje.

– To był mój drugi mecz jako trener. Chłopcy wygrali z Ząbkowicami. Prawie się popłakałem. To był moment ulgi, radości i potwierdzenia, że było warto. Nawet jeśli wszystko dookoła mówiło: „nie dasz rady”.

reklama

„Nie dałem rady się rozciągnąć... zerwałem mięsień czworogłowy”

O swoim ciele opowiada jak ktoś, kto za wcześnie zderzył się ze ścianą.

– Nie dałem rady się rozciągnąć. Pamiętam to dobrze – zerwałem mięsień czworogłowy. Już było wiadomo, że nie wrócę do gry. Nie z takim zdrowiem, nie w takim układzie.

Ale głód gry? Ten został.

– Ciągnęło mnie. Brakowało mi tego. Do dziś czasem brakuje.

„Najlepsze wspomnienie? Szatnia. Zawsze szatnia”

Na pytanie, co w nim zostało najsilniej, odpowiada bez namysłu:

reklama

– Najlepsze wspomnienie? Szatnia. Ludzie, rozmowy, śmiechy. Te wszystkie głupoty, które potem okazują się najcenniejsze.

Nie trofea, nie statystyki. Ludzie.

„Może nie zostawiłem po sobie cyferek, ale zostawiłem emocje”

Kretek nie był zawodnikiem z pierwszych stron gazet. Ale w sercach tych, którzy wtedy byli blisko, został na zawsze.

– Może nie zostawiłem po sobie cyferek, ale zostawiłem emocje. A emocje zostają dłużej niż wyniki.

reklama

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo