- W tym roku pierwszy raz zaobserwowaliśmy sytuację naturalnej obrony świerków. To miało też związek z tym, że na wiosnę było dużo opadów deszczu, a świerk żeby był silny potrzebuje dużo wody. W momencie kiedy lał deszcz, świerk miał bardzo dobre warunki bytowania i był w stanie wytwarzać dużą ilość żywicy – tłumaczy nadleśniczy. - W momencie kiedy kornik wgryza się w korę świerka, to silne drzewo broni się i zalewa tego kornika żywicą, zabija go. Żywica się lepi, więc kornik sobie w niej nie poradzi – dodaje Karwowski. I właśnie ten proces – zalewanie korników żywicą wystąpił w tym roku w jugowskim nadleśnictwie. - Wiemy gdzie występowało największe nasilenie ataku kornika w poprzednich latach, a w tym roku świerki uruchomiły mechanizm samoobrony. W miejscach, w których kornik wżerał się w korę, został zalany żywicę – mówi Sławomir Karwowski. Kornik zalany żywicą w bursztyn się nie zamieni. Kropla żywicy zabija kornika, ale na słońcu i suchym powietrzu staje się matowa, a następnie kruszy się i rozlatuje, a martwy już kornik spada wraz z nią na ziemię. W ubiegłym roku tylko w leśnictwie Bożków kornik niszczył 2000 metrów sześciennych drzewa. To była ogromna ilość. W tym roku jest to 200 metrów sześciennych, czyli 10 razy mniej.
Deszcze i ziąb uratowały drzewa
Opublikowano:
Aktualizacja:
Autor:
Przeczytaj również:
Polecane artykuły:
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.