Burmistrz jednego dnia czyta gazetę, bierze za telefon i wkurzony mówi, że odchodzi przez nas ze stanowiska. Ale już drugiego dnia mówi, że nie odchodzi. Słowem - cyrk. Nie jesteśmy od tego, aby skłaniać kogoś, czy nie skłaniać do bycia burmistrzem lub nie. Naszym zadaniem, podobnie jak zresztą burmistrza - jest przede wszystkim służba mieszkańcom.
A Ci mieszkańcy nie chcą, aby ich włodarz histeryzował i na wieść o tym, że mieszkaniec - i słusznie - zauważa, że córka burmistrza pracuje w urzędzie, to ten się obraża, chowa zabawki i wychodzi z piaskownicy. To nie przedszkole.
Trzy dni temu (wtorek, 9 listopada) byłem u znajomego burmistrza z sąsiedniej miejscowości i tak sobie rozmawialiśmy, że nazywany w środowisku samorządowców Jasiu naprawdę kawał dobrej roboty robił i robi dla swoich mieszkańców, ale czasami drobnymi głupotami powoduje, że Ci sami mieszkańcy mają go dość i uważają, że robi z nich durni.
Tak właśnie jest w tej sytuacji. Odchodzę, nie odchodzę, to tak jakby mały chłopczyk próbował zrobić na złość swojej mamie i bez butów wyszedł na śnieg. Tylko zarządzanie gminą Radków i czuwaniem nad spokojem i dobrobytem mieszkańców, to troszkę bardziej odpowiedzialne zadanie niż budowa zamku z piasku w piaskownicy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.