Dyrektor i strażak w jednym

Ostatnią niedzielę czerwca, Wojciech Kołodziej zapamięta na długo, bo właśnie od tego dnia, po zakończonych egzaminach stał się członkiem słupieckiej Ochotniczej Straży Pożarnej. - Jestem świeżo po egzaminach. Trzy miesiące szkoleń, wykładów w każdy weekend na terenie jednostki w Nowej Rudzie. Później komora dymowa w Miliczu, której nie było łatwo przejść i egzaminy teoretyczne i praktyczne - relacjonuje Wojciech Kołodziej. OSP w Słupcu w sumie ma pięciu nowych strażaków. Do egzaminów przystępowało ok. 40 młodych osób. Nie brakowało też kobiet. Bycie strażakiem to nie tylko swego rodzaju prestiż i duma, ale przede wszystkim ratowanie ludzkiego życia poprzez narażanie swojego własnego. - Kto się nie boi jest ignorantem. Przede mną jeszcze szereg szkoleń. To jest kurs podstawowy. Tak naprawdę dopiero wyjazdy uczynią nas prawdziwymi strażakami, nie sam kurs - podkreśla Kołodziej. A żona? - Żona już macha ręką na moje pomysły - śmieje się Wojciech Kołodziej. Mundur zawsze był blisko Wojciecha Kołodzieja, który może pochwalić się już tytułem Oficera Wojska Polskiego. Teraz przyszedł czas na bycie strażakiem. - OSP Słupiec to świetnie zorganizowana jednostka. Chłopaki odwalili kawał dobrej roboty. Dokonali szeregu remontów i potrafili stworzyć niezwykłą atmosferę. Wyjeżdżają bardzo często. Dbają o tę jednostkę. Myślę, że to jest miejsce, w którym każdy kto chce nieść pomoc, to powinien się znaleźć - przekonuje Kołodziej.