Miał być spokojny, rodzinny mecz. Kibice nie wytrzymali jednak zachowania sędziów. Sędziowie bali się wyjść ze stadionu po meczu. Ich wyjazd eskortowali policjanci
Kibice nie drużyna seniorów KS „Piast” Nowa Ruda rozegrała mecz z drugim zespołem Miedzi Legnica. Wynik meczu, chociaż był negatywny dla obu drużyn (0:0), nie spodobał się kibicom z Nowej Rudy. Sporo w tym winy - jak twierdzą przedstawiciele noworudzkiego klubu - sędziów, którzy ich zdaniem nieobiektywnie prowadzili rozgrywki. - Drugi mecz z rzędu sędziowie sędziują w sposób daleki od obiektywizmu - twierdzi Dariusz Kupczyk z KS „Piast” Nowa Ruda
Sędziowie sprowokowali
- Sędziowie w trakcie meczu podjęli szereg kontrowersyjnych decyzji, którymi sprowokowali kibiców do zachowań wykraczających poza przyjęte normy. Na przykład podczas meczu jeden z zawodników Piasta został obrażony wulgarną odzywką przez arbitra asystenta, co spowodowało wzrost napięcia na trybunach - dodaje Kupczyk.
To właśnie m.in. dlatego zaraz po zakończeniu spotkania niezadowoleni kibice „Piasta” zgromadzili się wokół domku klubowego, gdzie przebywali sędziowie wspólnie z obserwatorem Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej.
Trójka sędziowska poczuła się zagrożona i bała się wyjść na zewnątrz, dlatego wezwała policję. Już po kilku minutach pod stadion podjechało kilka radiowozów. Jak przyznaje Robert Marchewka, zastępca komendanta komisariatu policji w Nowej Rudzie, funkcjonariusze byli przygotowani na każdą ewentualność.
Na szczęście wystarczyło jedynie kulturalne poproszenie kibiców o wyjście poza stadion, aby tak się stało. Dopiero wtedy sędziowie przy zabezpieczeniu policjantów mogli opuścić domek klubowy. Następnie policjanci eskortowali samochód przestraszonych sędziów do Świerk.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.