Kiedy zatrzymają podpalacza?

Z każdym pożarem lokatorzy zastanawiają się, czy i tym razem wrócą do swoich mieszkań. Zaułek w Nowej Rudzie to miejsce okryte złą sławą. Zniszczenia i dewastacje są tu na porządku dziennym. Podobnie jak brud i odchody często zalegające na klatce schodowej. Teraz ten obraz nędzy i rozpaczy dopełnia grasujący podpalacz, którego boją się lokatorzy. Bo są tu i tacy, którzy chcą i żyją normalnie. - Tu też mieszkają normalni ludzie, którzy w złe miejsce trafili. Ale tu nie da się żyć bezpiecznie. Dzieci w szkołach traktowane są jak trędowaci, bo mieszkają na Zaułku - żali się Justyna Kozłowska. - Światła włączyć nie można, bo są powyrywane kontakty. Człowiek nie wie, czy go prąd nie porazi. Elektryk zaczął coś robić, ale nie skończył. Klatka żyje swoim życiem. Brud jest taki, że strach czegoś dotknąć - dodaje. I jeszcze podpalacz Kolejnym problemem jest podpalacz, bo ktoś te pożary wznieca. - 10 stycznia podpalony został wózek na korytarzu. Podpalają wieczorem. Dla kogoś kto ma dzieci, to horror. Przecież podczas ewakuacji dziecko trzeba ubrać, czy owijać w jakiś koc, a pożary zdarzają się średnio dwa razy w miesiącu - opowiada pani Justyna. - Podpalane są drzwi, wycieraczki, kiedyś spłonęły rury PCV. Policja nie wie, kto podpala. Pytają się czy my nie wiemy - relacjonuje mieszkanka. I policjanci faktycznie tego nie wiedzą. - Trwają czynności. Ustalamy sprawcę - mówi nam Wioletta Martuszewska, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku. To trwa już długo Podpaleń było już kilkanaście. Sprawcy dalej nie znaleziono, a lokatorzy drżą. - Często tam jeździmy. Najczęściej podpalane są rzeczy pozostawione na korytarzu lub śmieci, które z mieszkań są wynoszone na korytarz zamiast do pojemników. Ostatnio był to wózek, ale mieszkańcy ugasili go i wynieśli z budynku przed naszym przyjazdem - mówi Rafał Chorzewski, szef noworudzkich strażaków. - Nie opanujemy tego. Tamtejsi lokatorzy są tak obeznani z przepisami, że wiedzą do kogo z czym pójść. Zarządca musi np. posprzątać klatkę, bo zaraz będzie tam sanepid i oni o tym wiedzą. Szkoda tylko tych innych lokatorów - dodaje. Zdarza się, że na Zaułek strażacy przyjeżdżają nawet 3 razy w miesiącu. My pytamy, czy Nowa Ruda jest miastem bezpiecznym, skoro po takim czasie nie udało się zatrzymać sprawcy? 14 razy Od stycznia ubiegłego roku do dziś strażacy do pożarów w budynkach przy ul. Zaułek wyjeżdżali 14 razy. Najczęściej były to podpalenia, albo zaprószenia ognia. Sprawcy nikt nigdy nie widział. M.in. po to strażacy jechali na Zaułek: 17.02.2018 r. Oddymienie pomieszczeń, zniszczone/ spalone zostały rury doprowadzające ciepłą i zimną wodę, wózek dziecięcy, telewizor, opalone zostały drzwi, a także ściany na klatce schodowej 16.03.2018 r. Pozostawiony garnek na gazie 14.05.2018 r. Podpalono fotel na korytarzu. Pożar uszkodził tynk na korytarzu 12.08.2018 r. Spalony dywan na klatce schodowej 23.09.2018 r. Spalone wózki dziecięce. Strażacy ewakuowali z budynku 68 osób 11.12.2018 r. Oddymianie pomieszczeń. Spalone i zniszczone zostały zabawki oraz wózek inwalidzki na akumulator 12.12.2018 r. Spalony został wózek dziecięcy 10.01.2019 r. Spalony wózek dziecięcy