Krzysztof Dąda, kierownik sekcji epidemiologicznej kłodzkiego sanepidu prostuje informacje, które podają media. Jak mówi, to nie jest żadna inwazja, a zmiany klimatyczne i łagodne zimy. To one powodują, że znaczna część kleszczy jest w stanie przeżyć okres zimowy.
Jak były mroźne zimy to je wymrażało. To i tak są szacunki, bo nie badamy natężenia występowania kleszczy w naturze – przypomina Krzysztof Dąda. Można jednak przypuszczać, że w związku z tym, że są takie, a nie inne warunki klimatyczne znaczna ich część przeżyje. Dużo kleszczy jest zarażonych drobnoustrojami takimi jak boleria czy wirusem kleszczowego zapalenia mózgu– przestrzega.
Jak ochronić się przed kleszczem? Wybierając się do lasu trzeba zaopatrzyć się w długie spodnie, najlepiej takie, które wpuszcza się w skarpety. Górna część ubioru powinna być z długim rękawem. Można stosować repelenty, czyli środki odstraszające. Po powrocie z leśnej eskapady dobrze jest się przejrzeć i sprawdzić czy nie przynieśliśmy jakiegoś nieproszonego gościa z lasu.
Jeżeli tak się zdarzy to należy go wyciągnąć. Technika wyciągania kleszcza jest dobrze opisana w internecie na różnych stronach. Z kolei przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu jest szczepionka. Choroba ta jest niebezpieczna, więc warto profilaktycznie zaszczepić się przed sezonem
– zachęca Dąda.
Kleszcza należy jak najszybciej usunąć, bo do zachorowania dojdzie częściej, jeżeli ekspozycja, czyli działanie drobnoustrojów, które kleszcz przenosi będzie długie. Im dłużej kleszcz jest wbity w ciało, tym zagrożenie zakażenia jest większe, więc czas jest ważny.
Jeżeli człowiek zapozna się z techniką wyciągania kleszczy to nawet laik sobie z tym poradzi. Ja wyciągam z siebie 40-60 kleszczy, bo jestem namiętnym grzybiarzem i wędkarzem. Więc nie tylko w lesie można je złapać, ale też np. na łąkach
– przypomina Krzysztof Dąda.
Przed pandemią na boleriozę chorowało u nas rocznie blisko 100 osób. Jednak ostatnie trzy lata nie dały adekwatnych wyników. Była pandemia i ludzie żyli covidem.
Nawet jeżeli ktoś miał jakieś dolegliwości związane z boleriozą, to z reguły nie trafiał do lekarza. Tak sobie to tłumaczymy, bo spadek w czasie pandemii był trzykrotny. Teraz powoli ta statystyka się "odbudowuje", więc myślę, że liczby zachorowań na boleriozę będą podobne jak sprzed pandemii
– uważa Dąda.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.