Nowa Ruda kiedyś węglem stała. I kiedyś w mieście był problem z biedaszybami. Jak to wówczas było?
- Było kilka biedaszybów kopanych przez mieszkańców, przynajmniej tak podejrzewamy, bo nikogo tam nie udało nam się złapać, mieszkańców ulicy Miedzianka - mówi Mirosław Kalitowski, komendant Straży Miejskiej w Nowej Rudzie. - Niektóre wyrobiska były dość spore - dodaje.
Niebezpieczne nielegalne szyby
- Monitorowaliśmy, odbieraliśmy sygnały o tym, co się dzieje, mieliśmy kilka interwencji - wspomina burmistrz Tomasz Kiliński. - Kiedy powstały biedaszyby, musieliśmy je zasypywać, likwidować, żeby nie doszło do jakiegoś wypadku, żeby komuś się coś nie stało - dodaje.
Kopanie biedaszybów jest niebezpieczne - każdy pokład węgla na pewnej głębokości może emitować dwutlenek węgla i metan. Do tego mogą wystąpić zawaliska.
Gdzie fedrowali nielegalni kopacze?
- Była to okolica hałdy - mówi burmistrz. I dodaje, że na szczęście problem ten był na małą skalę w porównaniu z Wałbrzychem. - U nas obyło się bez tragedii - dodaje.
- Mieliśmy takie wyrobisko koło bloku numer 19, ukryte, zamaskowane. Tam była klapa zrobiona, maskowana trawnikiem - opowiada komendant Kalitowski. - Jak się podniosło tę klapę, to było tam wyrobisko prowadzone w stronę nasypu kolejowego. Jedną odkrywkę mieliśmy pomiędzy obwodnica a hałdą. To było bardzo płytkie wyrobisko - dodaje.
Biedaszyby były zasypywane przez gminę i Spółkę Restrukturyzacji Kopalń.
Boją się, że wrócą
Władze miasta już obawiają się, że biedaszyby wrócą do Nowej Rudy z powodu braku dostępności węgla na rynku i jego ceny.
- Mogą takie sytuacje wystąpić - przyznaje Kiliński.
- Monitorujemy sytuację, patrolujemy tereny byłych biedaszybów - zapewnia Kalitowski.
Urzędnicy jednak nie przygotowują się jakoś szczególnie do walki z biedaszybnikami.
- Jeśli pojawią się takie miejsca, to będziemy reagować - mówi Tomasz Kiliński.
Burmistrz przyznaje, że pokłady węgla w Nowej Rudzie są duże.
- Ale one są głęboko pod ziemią, nawet na poziomie tysiąca metrów - zaznacza Kiliński.
Kompromitacja
- Funkcjonowanie biedaszybów w cywilizowanym kraju w środku Europy to kompromitacja - mówi Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, który przez 14 lat był ratownikiem górniczym, w rozmowie z portalem Money.pl. - To po prostu plama na honorze polskiego górnictwa - dodaje.
W Nowej Rudzie biedaszyby pojawiły się na przełomie wieków, a później wracały - w 2007 r., 2009 r. i 2012 r. W 2009 r. zaczęły się tworzyć zorganizowane grupy, które handlowały urobkiem. Byli to nie tylko byli górnicy, ale też nastoletni chłopcy. I gdy myślano, że problem przestał istnieć, dziennikarze „Gazety Noworudzkiej” dotarli w 2012 r. do dokumentów, z których wynikało, że tylko w tamtym roku policjanci przyłapali 3 osoby nielegalnie wydobywające węgiel. Po trwającym przez kilka tygodni dziennikarskim śledztwie okazało się, że to nie jedyne przypadki. |
Pierwsze biedaszyby w Polsce powstały w latach 20. ubiegłego wieku na Śląsku. W latach 90. przeżyły renesans, zwłaszcza w Wałbrzychu i okolicach. Na początku sierpnia Polsat News poinformował, że działania biedaszybników potwierdzono w ostatnich dniach w okolicy Wałbrzycha. Z nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy wynika, że tona węgla z biedaszybu kosztuje na czarnym rynku 600 zł. |
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.