Mniej tlenku, więcej sadzy

Sezon grzewczy to jak co roku wzmożony okres pracy dla strażaków. W tym czasie najczęściej wyjeżdżają oni do ulatniającego się tlenku węgla i sadzy palącej się w kominach. W ubiegłym roku do czadu nazywanego cichym zabójcą strażacy wyjeżdżali 4 razy. - Trzy zdarzenia miały miejsce w Nowej Rudzie, w budynkach przy ul. Fredry, Podjazdowej i Zaułek oraz w Tłumaczowie - wylicza Rafał Chorzewski, szef noworudzkich strażaków. W budynkach przy ul. Fredry i Zaułku potrzebna była pomoc ratowników medycznych. - W 2018 roku też mieliśmy cztery przypadki ulatniającego się tlenku węgla - przypomina Chorzewski. Groźba śmierci - Zatrucie tlenkiem węgla jest bardzo niebezpieczne, bo wówczas dochodzi m.in. do niedotlenienia mózgu. Czy się udaje uratować takiego pacjenta? Wszystko zależy od jego stanu klinicznego i tego, jak długo w zatruciu przebywał pacjent – przypomina dr Tadeusz Stępkowski z noworudzkiego szpitala. Na szczęście do noworudzkiego szpitala ani w tym roku, ani w ubiegłym nikt nie trafi ł zatruty tlenkiem węgla. Pali się sadza Pożary komina, czyli sadzy to kolejna zmora strażaków. W 2018 roku noworudzcy strażacy do tego typu zdarzeń wyjeżdżali 62 razy. W 2019 ponad 40. Jeszcze kilka lat wstecz takim newralgicznym miejscem, gdzie często paliła się w kominie sadza były budynki przy ul. Akacjowej w dzielnicy Słupiec. - Teraz pożary sadzy zdarzają się zazwyczaj w starym budownictwie, tam gdzie jeszcze nie ma gazu - przypomina Chorzewski.