Mniej turystów

- Zgodnie z wytycznymi ministra zdrowia i środowiska robimy wszystko, żeby nie rezygnować z jakichkolwiek zaplanowanych inwestycji - mówi Bartosz Małek, dyrektor Parku Narodowego Gór Stołowych. - Na razie nie doszło do takiej sytuacji, żebyśmy musieli z czegoś rezygnować. Zwłaszcza, że wiele z nich jest dofinansowanych ze środków zewnętrznych i te pieniądze mamy zagwarantowane. Chcemy też utrzymać firmy, które je wykonują, bo to są też miejsca pracy – zapewnia Małek. Jedna z inwestycji dotyczy drogi łączącej Batorów z Karłowem. - Realizujemy duży projekt, którego celem jest zmniejszenie antropopresji na cenne siedliska przyrodnicze oraz na gatunki ptaków występujące wzdłuż 6-kilometrowego odcinka Kręgielnego Traktu, polegający na ograniczeniu emisji spalin i CO2 do atmosfery oraz ochronie krajobrazu akustycznego po przez przekształcenie drogi asfaltowej w szlak pieszo- -rowerowy i całkowite wyeliminowanie ruchu pojazdów spalinowych – mówi dyrektor Małek. - Przymierzamy się do też wymiany wszystkich podestów na Szczelińcu Wielkim – dodaje. Będzie nawrót, będzie źle - Nie wyobrażam sobie nawrotu epidemii i powrotu do tych obostrzeń, przez które musieliśmy przejść, bo wtedy moglibyśmy mieć kłopoty z naszym normalnym funkcjonowaniem. Co prawda wstęp do parku jest bezpłatny, ale pobieramy opłaty na Błędne Skały i Szczeliniec Wielki i mamy przychód, którym możemy pokrywać koszty funkcjonowania np. utrzymanie samochodów. Teraz w 30 % dofinansowujemy wynagrodzenia pracownicze. Na nie musimy zarobić, bo nie otrzymujemy tego z budżetu państwa. Nas to też mocno uderzyło, a najbardziej chodzi o to, żeby mieć na wynagrodzenia – podkreśla dyrektor Małek. Duży spadek Jak pandemia przełożyła się na statystyki parku? Wystarczy porównać dwa analogiczne okresy – maj i początek czerwca ubiegłego roku z tym. W okresie od 1 maja do 7 czerwca 2019 r. trasy turystyczne odwiedziło 141 tys. 681 turystów. Natomiast w tym roku, w tym samym czasie, w parku było 33 tys. 674 turystów.