Monitorowany nie jest radkowski Rynek, ani pobliskie uliczki, bo jak przyznaje burmistrz na kamery go nie stać. - Jakby mnie było stać, to byłby monitoring. Ale tylko wtedy, gdyby całą dobę patrzył na obraz z kamer dyżurujący pracownik. To dałoby efekt. A co mi z monitoringu, który ja odczytam na drugi dzień po fakcie, a sprawcy np. będą w kapturach itd. To musi być tak: akcja – operacja. Strażnik widzi, że ktoś demoluje, natychmiast powiadamia np. policję i mamy akcję – ocenia burmistrz Bednarczyk. Wyłączyli kamerę To właśnie dlatego kamera, który była w okolicach restauracji Graniczna (na tzw. STOPie) również nie działa już od dłuższego czasu. Co prawda miała wychwytywać kierowców łamiących przepisów, ale jak twierdzi burmistrz, to rozwiązanie nie zdało egzaminu. - Efekty były znikome. Na 100 przypadków potwierdzonych tylko dwa lub trzy zostały uznane przez organy państwa nadzorujące m.in. łamanie przepisów prawa ruchu drogowego. Wszystko było umarzane z braku możliwości finansowych sprawcy i tak w kółko – ujawnia Jan Bednarczyk, burmistrz Radkowa. - Więc jaki sens miał ten monitoring, żebyśmy sobie obrazki pooglądali? - mówi zirytowany burmistrz. Podwójny STOP Teraz na skrzyżowaniu Rynku z ul. Grunwaldzką władze Radkowa wymyśliły inny sposób na kierowców, który jak twierdzą działa. Dostawiono kolejny znak. - Starostwo oponowało, że nie możemy dublować znaków, ale ja się uparłem i teraz stoją dwa znaki STOPu i od tego czasu radykalnie obniżyła się liczba kierowców łamiących przepisy - przekonuje Bednarczyk. PSZOK monitorowany być musi Paradoksalnie najbardziej strzeżonym miejscem w Radkowie jest dziś składowisko odpadów. Jak tłumaczy burmistrz, punkt segregacji odpadów monitorowany jest w całości, bo jest on czynny też w soboty i niedziele, a zdarzały się sytuacje, że wielkogabaryty lądowały, gdzie popadnie. - Podjeżdżali ludzie samochodami i przywiezione odpady wielkogabarytowe wywalali na środku placu i odjeżdżali, zamiast wyładować to we wskazanym miejscu. Później pracownik, który jest tam zatrudniony musiał to segregować. Nas utrzymanie PSZOK-u kosztuje miesięcznie 14-20 tys. zł. W kilku przypadkach monitoring pomógł i były mandaty i kary – ocenia Bednarczyk.
Musi być akcja - operacja
Opublikowano:
Aktualizacja:
Autor:
| Zdjęcie: foto: pixabay.com
foto foto: pixabay.com
Przeczytaj również:
Wiadomości Monitorowany jest PSZOK, ale Rynek i jego uliczki już nie. Z kolei kamera na tzw. STOPIE przy wjeździe do radkowskiego Rynku też została wyłączona. Pytamy Jana Bednarczyka dlaczego kamera nie działa.
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.