reklama

Musi być akcja - operacja

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: foto: pixabay.com

Musi być akcja - operacja - Zdjęcie główne

foto foto: pixabay.com

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMonitorowany jest PSZOK, ale Rynek i jego uliczki już nie. Z kolei kamera na tzw. STOPIE przy wjeździe do radkowskiego Rynku też została wyłączona. Pytamy Jana Bednarczyka dlaczego kamera nie działa.
reklama

Monitorowany nie jest radkowski Rynek, ani pobliskie uliczki, bo jak przyznaje burmistrz na kamery go nie stać. - Jakby mnie było stać, to byłby monitoring. Ale tylko wtedy, gdyby całą dobę patrzył na obraz z kamer dyżurujący pracownik. To dałoby efekt. A co mi z monitoringu, który ja odczytam na drugi dzień po fakcie, a sprawcy np. będą w kapturach itd. To musi być tak: akcja – operacja. Strażnik widzi, że ktoś demoluje, natychmiast powiadamia np. policję i mamy akcję – ocenia burmistrz Bednarczyk. Wyłączyli kamerę To właśnie dlatego kamera, który była w okolicach restauracji Graniczna (na tzw. STOPie) również nie działa już od dłuższego czasu. Co prawda miała wychwytywać kierowców łamiących przepisów, ale jak twierdzi burmistrz, to rozwiązanie nie zdało egzaminu. - Efekty były znikome. Na 100 przypadków potwierdzonych tylko dwa lub trzy zostały uznane przez organy państwa nadzorujące m.in. łamanie przepisów prawa ruchu drogowego. Wszystko było umarzane z braku możliwości finansowych sprawcy i tak w kółko – ujawnia Jan Bednarczyk, burmistrz Radkowa. - Więc jaki sens miał ten monitoring, żebyśmy sobie obrazki pooglądali? - mówi zirytowany burmistrz. Podwójny STOP Teraz na skrzyżowaniu Rynku z ul. Grunwaldzką władze Radkowa wymyśliły inny sposób na kierowców, który jak twierdzą działa. Dostawiono kolejny znak. - Starostwo oponowało, że nie możemy dublować znaków, ale ja się uparłem i teraz stoją dwa znaki STOPu i od tego czasu radykalnie obniżyła się liczba kierowców łamiących przepisy - przekonuje Bednarczyk. PSZOK monitorowany być musi Paradoksalnie najbardziej strzeżonym miejscem w Radkowie jest dziś składowisko odpadów. Jak tłumaczy burmistrz, punkt segregacji odpadów monitorowany jest w całości, bo jest on czynny też w soboty i niedziele, a zdarzały się sytuacje, że wielkogabaryty lądowały, gdzie popadnie. - Podjeżdżali ludzie samochodami i przywiezione odpady wielkogabarytowe wywalali na środku placu i odjeżdżali, zamiast wyładować to we wskazanym miejscu. Później pracownik, który jest tam zatrudniony musiał to segregować. Nas utrzymanie PSZOK-u kosztuje miesięcznie 14-20 tys. zł. W kilku przypadkach monitoring pomógł i były mandaty i kary – ocenia Bednarczyk.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama