Na razie jej nie przejmie

Pod koniec roku Sąd Rejonowy w Kłodzku zabronił wójt przejmowania remizy strażackiej w Dzikowcu. Przynajmniej na razie. Dokonano tzw. zabezpieczenia do czasu szczegółowego wyjaśnienia sprawy po tym jak wójt wypowiedziała umowę najmu remizy miejscowej jednostce OSP. - Sąd uznał, że wniosek o zabezpieczenie jest uzasadniony, a brak zabezpieczenia roszczenia poprzez wstrzymanie wypowiedzenia umowy użyczenia, spowoduje obowiązek zwrotu budynku remizy, w którym znajduje się sprzęt ratunkowo-gaśniczy, należący do OSP, co spowoduje brak możliwości działania OSP jako jednostki ratunkowo-gaśniczej - tłumaczy Marzena Rusin Gielniewska, sędzia Sądu Okręgowego w Świdnicy. Przypomnijmy: W październiku ubiegłego roku wójt Mierzejewska wypowiedziała umowę użyczenia remizy i dała druhom z OSP w Dzikowcu dwa tygodnie na jej opuszczenie. Argumentować jak mówił nam wówczas radny powiatowy Sławomir Karwowski miała to tym, że straż nie działa. - Argument jest taki, że straż nie działa. Zrozumiałbym gdyby pani wójt zrobiła to wobec wszystkich straży ochotniczych, które nie działają. Ale nie, wyrzuca się tylko Dzikowiec, który tak naprawdę działa. Choć jednostka była torpedowana przez wójtową, która nie zatrudniała kierowców. No to jak ma straż wyjechać jak nie ma kierowców? - grzmiał wówczas Sławomir Karwowski, który przypominał też, że OSP w Dzikowcu jako stowarzyszenie prowadzi również szkołę i przedszkole. Tymczasem wójt chce przejąć remizę od OSP Dzikowiec, z którą jej nie po drodze, aby móc ją przekazać nowej jednostce OSP, jaka od wielu miesięcy tworzy się we wsi, a jej działacze sprzyjają Mierzejewskiej.