Nowa Ruda. Osoby, z którymi rozmawialiśmy, zastanawiają się, czy w swoich planach burmistrz Nowej Rudy nie założył zbyt dużych i często niepotrzebnych wydatków inwestycyjnych.
Moim zdaniem trzeba zadać burmistrzowi pytania o konieczność remontu w tak krótkim czasie tak dużej ilości dróg, czy miasto musiało kupować autobusy, żeby mieć swoją komunikację, czy potrzebna jest przebudowa terenu przy Miejskim Ośrodku Kultury, wreszcie czy potrzebna jest budowa skateparku w Słupcu. Myślę, że bez wydatków na te rzeczy miasto nie byłoby w tak ciężkiej sytuacji finansowej – mówi jeden z mieszkańców Nowej Rudy.
Nie ma co ukrywać, że burmistrz Nowej Rudy był, lekko mówiąc, zdziwiony i zaskoczony pytaniem.
Większość tych projektów to projekty, w których zdecydowana większość środków to środki zewnętrzne, czasami nawet na poziomie 90 procent. Jeżeli chodzi o środki na inwestycje, to nie są to miliony, o których mówimy, że są nasze, my takich nie mamy, nigdy nie mieliśmy i zawsze musieliśmy je zdobywać – odpowiada Kiliński.
Burmistrz wyjaśnia, że czym innym jest sytuacja związana z inwestycjami, a czym innym z tak zwanym deficytem operacyjnym.
My tracąc choćby w związku z programem "Polski Ład" dochody w obszarze dochodów bieżących, mamy problemy z pokryciem wydatków bieżących, to znaczy np. z koszeniem, energią, utrzymaniem obiektów, szkół i tak dalej
– tłumaczy.
Tomasz Kiliński przyznaje, że inwestycje mają tylko niewielki wpływ na sytuację finansową gminy, bo np. droższa jest obsługa długu i obligacji, a to rzeczywiście związane jest z inwestycjami. Jego zdaniem dzisiaj 70 procent samorządów w Polsce, w tym sąsiednie gminy, mają problem ze zrównoważeniem wydatków i dochodów bieżących.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.