reklama

Noworudzcy przedsiębiorcy chcą przetrwać

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: foto: Internet

Noworudzcy przedsiębiorcy chcą przetrwać - Zdjęcie główne

foto foto: Internet

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNa pandemii koronawirusa cierpią nie tylko lekarze, ratownicy medyczni i personel szpitali. Cierpią nie tylko ci, którzy zachorowali. Cierpią też przedsiębiorcy, którzy nie zarabiają i ich pracownicy, którzy zastanawiają się, czy za tydzień będą mieli na chleb. O prowadzeniu biznesu w dobie pandemii opowiadają właściciele lokalnych firm: Leszek Kopcio, Zbigniew Ramut i Łukasz Kantorski.
reklama

Leszek Kopcio, kawiarnia Biała Lokomotywa Sytuacja jest wyjątkowa i dość skomplikowana, nie można jej określić słowem: jak sobie radzimy? Na razie podporządkowaliśmy się temu, co nakazał rząd i do czego nas zmusza. Nie mamy właściwie żadnego wglądu w żadną rzetelną informację. Nie wiemy na czym stoimy i w którym momencie epidemii jesteśmy. Wiem tylko, że wiele osób, które wypowiadają się bezpośrednio cierpią z tego powodu – a mówię tu o lekarzach i pielęgniarkach, którzy zostali wyrzuceni z pracy tylko dlatego, że mówili prawdę. Nie mogę zrozumieć dlaczego transport z m.in. maseczkami od pani Kulczyk, trafia bezpośrednio do ludzi za darmo, a pomoc rządowa jest sprzedawana na poczcie za 6 zł (maseczki). Martwię się o swoich pracowników i bardzo mi zależy na tym, żebyśmy się wszyscy razem spotkali. Tarcza antykryzysowa to tak śmieszne pieniądze...Taka mała firma w postaci Białej Lokomotywy na przestrzeni tych wielu lat zostawiała ogromne pieniądze w świadczeniach zusowskich, które były regularnie opłacane. Dajemy ponad 70% dochodu narodowego i nie daje tego Bill Gates, ani żadna inna korporacja, tylko taka mała firma z Nowej Rudy, czy z innych miast. Jeżeli słyszę, że rząd wypłaca sobie jakieś różne należności, czy obdarza wielkimi sumami pana Rydzyka, a my jesteśmy jak upośledzona masa, to zastanawiam się nad tym jakie w tym wszystkim przybrać formy? Jest już nas ponad 400 tysięcy. My możemy z ołówkami w ręce zasypać cały sejm. Oni chyba nie zdają sobie sprawy z tego, jak ogromna jest to siła. Anarchia rodzi się w momencie kiedy człowiek jest krzywdzony, a tu jest w pewnym sensie wyrządzana krzywda. Najpierw zaczęli niewinnie. Szukali pieniędzy podnosząc stawki krajowe. Później rozdawanie 500+... Ja żeby dać moim pracownikom 500 zł więcej, to te 500 zł muszę zarobić w moich obrotach. Żeby utrzymać jednego pracownika to muszę sprzedać lodów na ponad 8 tys. zł. Wierzę, że stanę przy okienku i podam to, co umiem robić najlepiej: podam moje lody i kawy. Natomiast jak będzie wyglądała rzeczywistość zależy od tych, którzy są na górze. W każdym z nas jest obawa. Mamy kredyty różnego rodzaju, świadczenia wobec ludzi. Ja najbardziej sobie życzę, żeby wrócić do równowagi. Żebym mógł robić to, na czym się znam. Wydawało mi się, że ci, którzy biorą pieniądze w tych różnych instytucjach znają się na swojej robocie. Okazało się, że biorąc miliony nie znają się na niczym. Trzeba zastanowić się nad tym, jaką nową historię utworzyć. Świat zawsze był podzielony. Polityka nigdy nie szła w parze z gastronomią. Na ile nam starczy zaskórniaków? Sami nie wiemy. Myślę, że okres kilku miesięcy rozwiąże nasze obawy, bo albo zrezygnujemy z tego co jest, poddamy się, albo będziemy wracać w normalność. Biała Lokomotywa to miejsce kultowe, które stworzyłem dla społeczności. Jako jeden z wielu przedsiębiorców wyrażam ogromne niezadowolenie i niechęć do współpracy z rządem w przyszłości. Nie dostałem żadnej pomocy z ich strony. Zostawiłem ogromne pieniądze w świadczeniach zusowskich i podatkach, a taki mały zastrzyk na okres tej epidemii dla takiej firmy jak moja w granicach 20-30 tys. sprawiłby, że moglibyśmy spokojnie funkcjonować. To nie jest dużo dla rządu. Gdybym nie płacił ZUS-u przez pół roku, to następny rok mógłbym żyć normalnie, więc o czym my mówimy? Zbigniew Ramut, Dyskoteka "Eweina" Robimy wszystko, żeby się utrzymać. Nie jest to łatwe, bo tak naprawdę to nie mamy żadnej pomocy. Pomoc oferowana przez państwo to pomoc taka, żeby bardziej w jakiś sposób utrzymać miejsca pracy. Ale dla nas, dla przedsiębiorców nie ma żadnej pomocy. Jakbyśmy nie istnieli, tak to wygląda. Ciężko przewidzieć, co będzie dalej. Też czekamy, żeby zobaczyć jak to się będzie rozwijać. Na rząd nie liczymy, bo widzimy co się dzieje. W takiej sytuacji jak teraz nie byliśmy nigdy. Byliśmy w różnych, trudnych sytuacjach, bo jak ktoś zna naszą historię, to wie, że długo walczyliśmy o to, żeby ten lokal funkcjonował, żeby był, żeby żył. Walczyliśmy nie tylko dla siebie, żeby żyć z tego, ale też żeby to było miejsce dla ludzi, dla młodzieży, żeby było gdzie wyjść i walka trwała lata o to, żebyśmy przetrwali. Mieliśmy trudną sytuację związaną z samowolą budowlaną i każdy o tym wiedział, nie z naszej winy, a z winy kierownika budowy, który to prowadził. Ale pomijam to wszystko, bo przetrwaliśmy. Wiedzieliśmy, że to wszystko zależało od nas i od tego jak my sobie z tym poradzimy. A tutaj nic od nas nie zależy. Jesteśmy na etapie składania wniosku, jeżeli chodzi o podatki lokalne i ich umorzenia. Zrobimy wszystko, żeby dyskoteka nie zniknęła z noworudzkiej mapy. Może i kilka osób z tego tytułu by się ucieszyło, bo tak to wygląda. W ostatnim czasie dyskotek organizowaliśmy mniej, bo nie ukrywamy, że preferujemy teraz imprezy bardziej zamknięte, rodzinne, okolicznościowe. Ale jak były wolne soboty, to organizowaliśmy dyskoteki i na pewno od tego nie będziemy chcieli odejść. Łukasz Kantorski, Pizzeria "Kameralna" Na razie sobie radzimy. Udało się nie zwolnić pracowników i utrzymać pełny wymiar pracy i dostosować się w jakiś sposób do nowej rzeczywistości. To, że mamy możliwość dowozu towarów pozwala przeżyć. Bez tego nie byłoby takich możliwości. Na brak pracy nie narzekamy. Są lepsze i gorsze dni. Do tego już się przyzwyczailiśmy przez lata. Nowa Ruda to specyficzne miasto, w którym w mojej branży nie można niczego zaplanować. Konkurencja też jest duża, ale my robimy swoje. Moi pracownicy pracują ze mną długo. Są ze mną na dobre i na złe, więc zapytałem ich czy chcą pracować, bo rozumiem, że też się boją, bo są na pierwszej linii frontu. Chcieli, więc działamy. A co przyniesie czas, tego nie wiemy. Nie zwolniłem żadnego pracownika, utrzymałem pełny wymiar pracy i nie obniżyłem pensji, bo uważam, że skoro pracują tyle samo, to dlaczego mają pracować za mniej. To nie jest tak, że pracodawcy nie mają nic. Każdy z nich ma coś odłożone. Jeden mniej, drugi więcej i oni przeżyją. Ale większość pracowników żyje na bieżąco i ja nie patrzę przez pryzmat siebie, bo wygodnie byłoby może zamknąć i zrobić remont, do którego się przymierzam. Ale jest taki czas, że nie mogę zabrać ludziom chleba tylko dlatego, żeby mi było wygodnie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama