Ile musi mieć w sobie sił Robert Przywara, który przed rokiem, 1 czerwca pochował swoją żonę, a teraz musi walczyć w sądzie o odzyskanie własnych dzieci - 4-letniej Kasi i 12-letniej Magdy. - Wykorzystano moją naiwność - przyznaje zrozpaczony mężczyzna, który podczas trwającej prawie pół roku walki żony z nowotworem postanowił przekazać swoje dzieci pod opiekę szwagierki. Ta po pół roku od śmierci pani Emilii, postanowiła oficjalnie odebrać dzieci ich ojcu. Donos bez podstaw Tłumacząc się dobrem dzieci zarzuciła Robertowi Przywarze, że ten jest pedofilem. Złożyła doniesienie do prokuratury, że niby miałbym wykorzystywać młodszą córkę. Prokuratorzy nie dali wiary tym informacjom, ale ona nie daje za wygraną - tłumaczy zrozpaczony. Pomimo że Prokurator nie zdecydował się postawić ojcu zarzutów, to Sąd Rodzinny uznał, że tymczasowo dziećmi ma się opiekować ich ciocia. Wersja opieki Zdaniem Renaty Wolan, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej tak powinno zostać już na stałe. - Gdy ciocia zobaczyła niepokojące znaki na ciele Kasi, tuż po powrocie dziecka od ojca, natychmiast postanowiła pojechać do szpitala. Było już za późno. Obdukcję biegły ginekolog przeprowadził po 70 godzinach, gdy nie można już było pobrać materiału do badania genetycznego - wyjaśnia kierowniczka. Jej zdaniem to zdarzenie, to główna przesłanka, aby zabrać dzieci ich ojcu. - Kasia, wobec której przypuszczamy, że została zgwałcona od dwóch miesięcy ma orzeczenie o niepełnosprawności, ponieważ jest upośledzona - podkreśla pani Renata. Na rowerze do dzieci Gdy w sobotę, 2 sierpnia pytamy mężczyznę, gdzie są teraz dzieci, w jego oczach pojawiają się łzy. - Sąd zdecydował o tymczasowym pozostawieniu dzieci u szwagierki w Ludwikowicach Kł. Mogę je odwiedzać raz w tygodniu, zaledwie przez 2 godziny w niedzielę i to w obecności kobiety - mówi mężczyzna. Nie ma prawo jazdy, ani samochodu, dlatego najczęściej jeździ rowerem. - Straciłem żonę, nie mogę teraz stracić jeszcze dzieci - mówi wzruszony. W obronie pana Roberta stanęło większość mieszkańców Przygórza na czele z sołtysem Pukałą. Również kierownictwo zakładu, gdzie na co dzień pracuje wydało dobrą opinię o swoim pracowniku. Renata Wolan nie ukrywa jednak, że nie wyobraża sobie, aby dzieci wróciły do ojca. - Dla mnie to będzie porażka. Ciocia uczestniczyła w kursie dla potencjalnych opiekunów zastępczych i na prawdę jest do tego zadania dobrze przygotowana - przekonuje. Jednocześnie Wolan przyznaje, że ta kobieta, to jej sąsiadka stąd doskonale wie, co się dzieje w tej rodzinie. Więcej na najnowszym wydaniu Gazety Noworudzkiej nr 898.
Dwie przerażające historie
Opublikowano:
Autor: Martyna Wezner
reklama
Przeczytaj również:
Wiadomości
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.