reklama
reklama

Podczas powodzi liczyła się każda minuta, a stres i presja były ogromne

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Podczas powodzi liczyła się każda minuta, a stres i presja były ogromne - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPonad 400 interwencji strażaków z Ochotniczych Straży Pożarnych z gmin noworudzkich oraz gminy Radków, a także z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Nowej Rudzie, podczas wrześniowej powodzi. O przebiegu akcji ratowniczej i działaniach strażaków przed i po nadejściu wielkiej wody rozmawiamy z zastępcą dowódcy JRG w Nowej Rudzie, Mariuszem Matułą.
reklama

Panie Kapitanie według Pana wrześniową powódź w regionie noworudzko – radkowskim możemy porównać do tej z 2010 r, czy prędzej do tej z 1997 r.?

Można powiedzieć, że te zdarzenia były porównywalne, aczkolwiek, jeżeli chodzi o gminę Radków na jej terenie w tym roku wody było zdecydowanie dużo, dużo więcej.

Strażacy z Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej, ale w dużym stopniu druhowie z lokalnych Ochotniczych Straży Pożarnych prowadzili działania jeszcze przed powodzią?

Zgadza się, przygotowania przeciwpowodziowe obejmowały szereg działań, które miały na celu minimalizację ryzyka zalania terenów mieszkalnych oraz infrastruktury. Kluczowe było monitorowanie poziomu wód w rzekach i potokach oraz analizowanie dalszego rozwoju sytuacji meteorologicznej.

reklama

Ważnym elementem były również zabezpieczania przeciwpowodziowe głównie uszczelnianie workami z piaskiem miejsc, które mogły stanowić potencjalne zagrożenie. Strażacy, wraz z innymi służbami, pracowali nieustannie, często w trudnych warunkach pogodowych, aby wzmocnić bariery przeciwpowodziowe.

Do pomocy przyjechali strażacy z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim.

Już w czwartek, 12 września na teren noworudzko – radkowski zostały zadysponowane siły i środki Państwowej Straży Pożarnej z województwa lubuskiego. Były to kompanie pompowa i powodziowa z Centralnego Odwodu Operacyjnego, Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, których celem było wsparcie Naszych działań. 

reklama

Zaznaczmy, że bazę wypadową mieli w Waszej jednostce?

Tak, przygotowaliśmy tutaj dla nich całe zaplecze logistyczne, zapewniliśmy im wyżywienie i noclegi. W trakcie przygotowań do nadchodzącej powodzi zrobiliśmy z nimi rozpoznanie po głównych rzekach m.in. Ścinawce i Włodzicy tak, żeby wskazać im newralgiczne miejsca zagrożeń, a także pokazać, którymi drogami mogą się poruszać, jeżeli dojdzie do tego zagrożenia.

Przychodzą te dni pokazujące co wielka woda potrafi. Jak wyglądała praca strażaków w tym czasie?

Decyzją Komendanta Wojewódzkiego PSP we Wrocławiu zwiększone zostały stany osobowe w jednostkach organizacyjnych straży pożarnej na terenie województwa dolnośląskiego. W naszej jednostce na co dzień dyżuruje 7 strażaków do wyjazdu, w tym czasie te stany zostały zwiększone do 11 i z systemu trzyzmianowego przeszliśmy na system dwuzmianowy. Także w tym największym, najbardziej gorącym okresie codziennie było na służbie 11 strażaków.

reklama

Panie Kapitanie z czym mieliście największy problem już uczestnicząc w akcjach stricte związanych z powodzią?

Powódź była wyzwaniem nie tylko dla mieszkańców, ale także dla strażaków, którzy stawiali czoła wielu trudnym sytuacjom. Najbardziej wymagające były akcje, gdy woda już zalała tereny i konieczne było błyskawiczne działanie w celu ewakuacji ludzi z budynków zagrożonych zalaniem.

W takich momentach liczyła się każda minuta, a stres i presja były ogromne. Strażacy musieli wykazać się nie tylko siłą fizyczną, ale także umiejętnością szybkiego podejmowania decyzji i koordynacji działań. Wiele z tych akcji odbywało się w nocy przy ograniczonej widoczności, co dodatkowo utrudniało pracę. Ponadto, napotykali oni na trudności związane z dostępem do niektórych budynków, które były już częściowo pod wodą.

reklama

Wcześniej strażacy z jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych jeździli po wsiach i po miejscach szczególnie zagrożonych z komunikatami o zbliżającej się wielkiej wodzie z informacją o możliwości ewakuacji. Wiadomo, część mieszkańców posłuchała naszych komunikatów i ewakuowała się w stosownym momencie, a część pozostała w swoich domostwach.

Później, gdy przyszła wielka woda zdecydowali się na ewakuację, ale z racji tego, że mieszkamy w trudnym górskim terenie i nurt wody jest bardzo szybki, co powoduje użycie zwiększonych sił i środków jednostek ochrony przeciwpożarowej, w tym użycia wojskowych lub policyjnych śmigłowców do ewakuacji tych osób.

Do takich sytuacji dochodziło na terenie gminy Nowa Ruda czy gminy Radków?

Do sytuacji z mieszkańcami, którzy chcieli się ewakuować już w trakcie powodzi dochodziło w gminie Radków, ale tam nie było konieczności użycia śmigłowca. Woda opadła i wtedy można było do tych ludzi spokojnie dotrzeć, dostarczyć leki ewentualnie wodę i prowiant.

Czy były takie sytuacje, że pomimo na terenie naszych trzech gmin oprócz Was funkcjonuje 19 jednostek OSP ludzie dzwonili z prośbą o pomoc i nie można było nikogo wysłać, bo wszyscy byli w terenie?

Zdarzały się takie sytuacje, że był deficyt ratowników. Dyżurni Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w kłodzku, każde zgłoszenie analizowali i dysponowali siły i środki według występującego zagrożenia. Tam, gdzie to zagrożenie dla życia i zdrowia nie występowało jednostki docierały w późniejszym czasie. Najważniejsze było dla nas ratowanie życia i zdrowia ludzkiego.

Panie Kapitanie, na terenie, której gminy było najwięcej interwencji? 

Zdecydowanie na terenie miasta i gminy Radków w miejscowościach położonych wzdłuż rzeki Ścinawki od granicy państwa w Tłumaczowie aż do Ścinawki Dolnej. Wszystkich zdarzeń na terenie trzech gmin związanych z działaniami powodziowymi odnotowaliśmy około 400 interwencji.

Z tego, co Pan mówi, po powodzi okazało się, że pojazdy i sprzęt, którym dysponujecie zdały egzamin, czy myślicie, że na zdarzenia związane właśnie z powodzią potrzebny jest zakup jeszcze czegoś?

Sprzętu mamy wystarczającą ilość. Jest to sprzęt nowy, wysokiej klasy. Jednak jak wcześniej zaznaczyłem mieszkamy w terenie górskim, rzeki naprawdę bardzo szybko płyną, gdy są wezbrane i w tym momencie nie ma takiego sprzętu, który może dotrzeć do osób zagrożonych.

Możemy zabezpieczać newralgiczne punkty na mapie powodziowej ograniczając zagrożenia związane z wielką wodą a następnie usuwać skutki powodzi. 

Czy oprócz gmin noworudzko – radkowskich nasi strażacy w trakcie bądź po powodzi na terenie innych gmin?

Po tym jak unormowała się sytuacja powodziowa na terenie noworudzko-radkowskim, strażacy z Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Nowej Rudzie uczestniczyli w działaniach ratowniczych w pozostałych dotkniętych powodzią gminach powiatu kłodzkiego a także w pracach sztabów kryzysowych. 

Dziękuję za rozmowę

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama