reklama

Pogrzeb z wielką łaską

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: foto: FB OSP Dzikowiec

Pogrzeb z wielką łaską - Zdjęcie główne

foto foto: FB OSP Dzikowiec

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMówimy wprost. To, co wydarzyło się w Dzikowcu to skandal.
reklama

Po naszym ubiegłotygodniowym artykule o bulwersujących wydarzeniach związanych z pogrzebem Antoniego Mądraszka teraz na publiczną wypowiedź zdecydowała się jego wnuczka. Po przeczytaniu artykułu, który w ubiegłym tygodniu ukazał się na łamach Gazety Noworudzkiej, Pani Ewa, wnuczka Pana Antoniego zdecydowała się opowiedzieć, jak wyglądało ostatnie pożegnanie jej dziadka. Problemy przed pogrzebem Problemy, jak opowiada pani Ewa, zaczęły się jeszcze przed oficjalną ceremonią pogrzebową. - Problemy pojawiły się już podczas organizacji pogrzebu. Dziadek mieszkał tu 96 lat. Był lubiany. Proboszcz z kolei nasłuchał się jakiś dziwnych, opowiadanych historii, że dziadek był ormowcem, że był złym człowiekiem, co jest nieprawdą. Ksiądz nie chciał przyjąć ciała do kaplicy i do kościoła. Nie miał prawa tego zrobić - opowiada rozżalona wnuczka. - Kaplicy nam nie otworzył. Nie pozwolił w niej czuwać przy dziadku. Dopiero na pół godziny przed mszą pozwolił przywieźć ciało do kościoła. Wcześniej nie pozwolił wnieść trumny. Nie pozwolił też, żeby weszli Ci, którzy przyszli dziadka pożegnać. Pogrzeb odprawił z wielką łaską, a gdy wszedł do kościoła, to krzyczał - żegnajcie się, bo trumnę zamykam - opowiada Pani Ewa Mądraszek. Straż nie wejdzie W 1945 r. Antoni Mądraszek był jednym z pierwszych założycieli OSP w Dzikowcu. Jak wspomina wnuczka – był honorowym strażakiem, dlatego miejscowi strażacy chcieli oddać mu hołd - Żadnego Srokowskiego nie chce widzieć, żadnych strażaków nie ma prawa być. Krzyczał, że nie chce ich widzieć. Telefoniczne dyskusje na ten temat prowadziłam z proboszczem 2 godziny. Ale mówił - niech załatwią to młodzi strażacy. Przecież to był ich człowiek i oni mieli prawo oddać mu hołd. Dlatego przyszli - mówi nam Pani Ewa. Sztandaru nie wpuszczę - Sztandar z Dzikowca nie wszedł. Wpuścił za to sztandar gminy i Woliborza. Stanął przed kościołem, mamę zaczął odsuwać, mnie też. Powiedziałam, że nie ma żadnej czarnej listy, że kościół jest dla wszystkich. Powiedziałam też, że poprzedni proboszcz takich świństw nie robił. Obraził się i poszedł na plebanię. Tam powiedział mi, że nie taka była umowa – kontynuuje rozmowę z nami Pani Ewa. Kobieta myślała, że pogrzebu nie odprawi, ale wreszcie to zrobił Czarna lista proboszcza Zachowanie proboszcza - osoby, która powinna być bezstronna i otwarta na wszystkich ludzi, budzi niesmak. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu również podczas rozmowy z nami, proboszcz zamiast próbować wyjaśnić i może załagodzić sytuację, odgrażał się naszym dziennikarzom i jak zawsze mówił o byłym sołtysie Henryku Srokowskim. - Kiedy do was dotrze, kim jest Srokowski? Za kościół odpowiada ksiądz, Jak Wy chcecie wojować z księdzem, to proszę bardzo - mówił kierowany emocjami ks. Marek Bordjakiewicz. Co na to kuria biskupia? Nie wiadomo, czy duchowny poniesie za to konsekwencje. - Do dnia dzisiejszego do nas żadna informacja na ten temat nie dotarła, więc nie mogę się ustosunkować. Być może o sytuacji wie, ksiądz dziekan. Natomiast do chwili, kiedy do nas nie wpłynie oficjalnie skarga lub zażalenie, my nic nie możemy zrobić - mówi nam ks. Daniel Marcinkiewicz, rzecznik Świdnickiej Kurii Biskupiej.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama