W piątkowy wieczór dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci Julii Kuczały. Julkę wspominają nie tylko najbliżsi oraz mieszkańcy naszego regionu, poruszający wpis w mediach społecznościowych zamieściła również aktorka Katarzyna Zielińska, która aktywnie wspierała jej zbiórkę na leczenie.
Wczoraj na małej chmurce na błękitnym Niebie zasiadła Julka. Bardzo bliska memu sercu osoba.
Mądra, piękna i zajebiście dzielna. Doceniała każdy dzień swojego życia. I tak pięknie się uśmiechała [...] Składam wyrazy kondolencji Rodzinie Julki. Jestem z Wami całym sercem. A Wy kochani popatrzcie dziś w stronę błękitnego Nieba i puśćcie Julce oczko. Ona na pewno to widzi
- napisała w sobotę na Instagramie.
Pogrzeb Julii Kuczały odbędzie się jutro o godz. 14:00 w Radkowie.
Przypominamy wywiad, którego Julia udzieliła rok temu dla naszego magazynu Kobiecym Okiem.
Julia Kuczała pokazała, że w drobnej nastolatce drzemie potężna siła i chęć życia. To właśnie o tej silne, okrutnym wejściu w dorosłość, ale i o niezwykłych ludziach, którzy okazali sie być Jej aniołami na ziemi, z Julią rozmawiała Karolina Golak.
Dziś najgorsze masz już za sobą, ale ten dzień kiedy usłyszeliście diagnozę będziesz pamiętać chyba już na zawsze?
Pamiętam, to był najgorszy dzień w moim życiu.
Mówi się, że taka diagnoza to wyrok. Ty też tak myślałaś?
Zawsze miałam nadzieję i wiarę, że uda się zwalczyć tą okrutną chorobę.
W jakim momencie Twojej choroby pojawiła się Twoja Armia Aniołów?
Ludzie o wielkich sercach, moi Aniołowie, pojawili się w czasie zbiórki. To było cudowne, czułam ich olbrzymie wsparcie. Dali mi siłę do walki i możliwość, aby ją podjąć.
Wierzyłaś, że uda się zebrać 2 miliony złotych?
Zaczęliśmy zbiórkę nie mając kosztorysu. Opieraliśmy się na kosztorysie innych dzieci. W momencie kiedy go otrzymaliśmy miałam 18 lat, a kwota okazała się dużo wyższa niż przypuszczaliśmy. Przeżyliśmy szok. Piękne było to, że po chwili załamania wszyscy ruszyli do boju ze zdwojoną siłą i udało się!
W gdy usłyszałaś, że potrzebne jest aż 8 milionów, co wtedy pomyślałaś?
Przeżyłam szok, ale byłam pełna nadziei.
A jednak się udało. Jak minęła Wam podróż za ocean i jakie było Twoje pierwsze odczucie gdy wysiadłaś z samolotu?
Podróż, która odbywała się po powikłaniach po ostatniej chemii, minęła bardzo szybko. We wtorek wyszlam ze szpitala w Centrum Zdrowia Dziecka. W czwartek już leciałyśmy z mama do St. Louis. Przespałam cały lot.Na lotnisku przywitał nas pracownik służby granicznej, który ze łzami w oczach powiedział “Będzie wszystko dobrze. W tym szpitalu, do którego jedziesz, uratowali moją córkę, była bardzo chora”. To mocno podniosło mnie na duchu.
Jak wyglądało Twoje leczenie?
Prosto z lotniska trafiłyśmy z mamą do szpitala. Zrobiono mi pierwsze badania i okazało się, że potrzebuję osocza, ponieważ parametry krwi były słabe. Odbyłam rozmowę z lekarzem prowadzącym i zostałyśmy oprowadzone po szpitalu. Następnego dnia rozpoczęłam serię badań przygotowujących do transplantu.Wszystko wyszło dobrze i rozpoczęłam serię 3 transplantów. Mój organizm udźwignął 3 ogromne chemie i 3 towarzyszące transplanty, które niosły duże ryzyko powikłań, ale udało się.
Po 1,5 miesięcznej przerwie przyszedł czas na naświetlanie protonami. Przeszłam przez 30 naświetlań głowy i 20 rdzenia kręgowego. Powikłania przyszły z końcem protonów i trwają do dziś. Nadal potrzebuje przetoczeń osocza.
A jak oceniasz tamtejszą służbę zdrowia?
W USA wygląda to inaczej. Wszyscy mają dla ciebie czas i czujesz, że oni są tu dla ciebie. Badania są wykonywane jedno po drugim. Wszystko odbywa się szybko. Nacisk stawia się na pobyt pacjenta w domu, gdzie w domowej atmosferze chory zdecydowanie szybciej się regeneruje.
Masz porównanie, daleko nam do tamtych standardów?
Ciężko jest porównać, ponieważ są to dwa różne kraje, dwa różne kontynenty.
A może teraz coś z innego zestawu pytań - udało Ci się coś zwiedzić? Jak jest w Stanach?
Tak pojechaliśmy do Chicago po tatę. Tata przyleciał do nas na święta. To było cudowne. Mogliśmy spędzić ten ważny czas razem. W Chicago gościła nas fundacja Dar Serca. To cudowni ludzie, którzy przyjęli nas jak własną rodzinę.
A co poczułaś po powrocie do ojczyzny?
Radość. Bardzo się ucieszyłam, że wróciłam do Polski, do mojego rodzinnego Radkowa i przede wszystkim do moich bliskich. Była to długo wyczekiwana chwila.
Jak się dziś czujesz?
Mój organizm mocno ucierpiał w ciągu ostatniego roku. Nadal borykam się z niskimi parametrami. Problemem są płytki krwi. Muszę mieć przetoczenia osocza. Jest to duży problem, ponieważ w bankach brakuje krwi. Proszę o oddawanie krwi nie tylko z donacją na mnie, ale dla wszystkich, ponieważ to ratuje życie.
I na koniec. Ty wygrałaś, co powiesz innym, którzy tak jak kiedyś Ty dziś walczą o swoje życie?
Tak mnie się udało, dzięki Wam wszystkim zawalczyć o swoje życie. Udało się pokonać chorobę, a teraz trzymajcie proszę wszyscy za mnie kciuki, wspomnijcie w modlitwie, aby tak już zostało, aby każdy rezonans, który będzie wykonywany co 3 miesiące był dobry. Z całego serca dziękuję.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.