reklama

Proboszcz bez winy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Proboszcz bez winy - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościProboszcz wyjaśnienie napisał. Biskup je przyjął.
reklama

Kuria nie zdradza, jak tłumaczył się proboszcz z afery pogrzebowej w Dzikowcu. Nie zamierza też ukarać ks. Marka Bordjakiewicza. - Biskup zapoznał się ze skargą i poprosił proboszcza o ustosunkowanie się do niej i pisemne wyjaśnienie. Proboszcz ustosunkował się i skarga została wyjaśniona. Kuria nie widzi podstaw, aby prowadzić dalsze postępowanie w tej sprawie. Można zatem domniemywać, że skarga została wyjaśniona - informuje ks. Daniel Marcinkiewicz, rzecznik prasowy Świdnickiej Kurii Biskupiej. Tolerancyjny biskup Jak tłumaczył się proboszcz parafii w Dzikowcu, Kuria nie zdradza. Informacji o tym, że sprawa pogrzebowego skandalu została wyjaśniona, nie dostała też wnuczka zmarłego Antoniego Mądraszka. - Pierwsze słyszę. Jeszcze nic nie wiemy - twierdzi pani Ewa. Wspólnie z rodziną Pani Ewy czekamy na pismo z wyjaśnieniami, aby przekonać się, czym proboszcz tak ujął Biskupa, że ten nie wyciągnął w stosunku do niego żadnych konsekwencji. - Jeżeli proboszcz ustosunkuje się do prośby biskupa, to rodzina otrzyma wyjaśnienia od biskupa i proboszcza - zapewniał nas kilka tygodni temu ks. Daniel Marcinkiewicz. Przypomnijmy. Ta sprawa zbulwersowała mieszkańców Dzikowca. Chodzi o skandal, do którego doszło podczas pogrzebu Antoniego Mądraszka, jednego z założycieli OSP w Dzikowcu. - Problemy pojawiły się już podczas organizacji pogrzebu. Dziadek mieszkał tu 96 lat. Był lubiany. Proboszcz z kolei nasłuchał się jakiś dziwnych, opowiadanych historii, że dziadek był ormowcem, że był złym człowiekiem, co jest nieprawdą. Ksiądz nie chciał przyjąć ciała do kaplicy i do kościoła. Nie miał prawa tego zrobić - opowiadała rozżalona wnuczka. - Kaplicy nam nie otworzył. Nie pozwolił w niej czuwać przy dziadku. Dopiero na pół godziny przed mszą pozwolił przywieźć ciało do kościoła. Wcześniej nie pozwolił wnieść trumny. Nie pozwolił też, żeby weszli Ci, którzy przyszli dziadka pożegnać. Pogrzeb odprawił z wielką łaską, a gdy wszedł do kościoła, to krzyczał - żegnajcie się, bo trumnę zamykam - wspominała Ewa Mądraszek. Jak podkreślała wnuczka, Pan Antoni był honorowym strażakiem, dlatego miejscowi strażacy chcieli oddać mu hołd. - Żadnego Srokowskiego nie chce widzieć, żadnych strażaków nie ma prawa być. Krzyczał, że nie chce ich widzieć. Telefoniczne dyskusje na ten temat prowadziłam z proboszczem 2 godziny. Przecież to był ich człowiek i oni mieli prawo oddać mu hołd. Dlatego przyszli - mówiła nam pani Ewa. - Sztandar z Dzikowca nie wszedł. Wpuścił za to sztandar gminy i Woliborza. Stanął przed kościołem, mamę zaczął odsuwać, mnie też. Powiedziałam, że nie ma żadnej czarnej listy, że kościół jest dla wszystkich - podkreślała w rozmowie z nami wnuczka Pana Antoniego. Rodzina napisała na proboszcza skargę do biskupa. Dziś już wiemy, że wyjaśnienia proboszcza zostały przez niego przyjęte. Tylko czy takie zachowanie, można w jakikolwiek sposób wyjaśnić?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama