Brat Marek Pragnący z zakonu karmelitów trzewiczkowych na trwałe zapisał się w pamięci mieszkańców. Duchowny większość swojego życia spędził w pustelni na Górze św. Anny. To dzięki niemu kościół nie podzielił losu kaplicy na Górze Wszystkich Świętych. Pilnował kościoła, przeprowadzał remonty i przeganiał chuliganów, żyjąc w bardzo trudnych warunkach. Urodził się 28 lutego 1914 r. w Dąbrowie Górniczej. Przybył do Nowej Rudy w 1958 r. Zastępował organistę, dbał o kościół św. Anny. Ostanie lata życia spędził w domu pomocy społecznej w Bystrzycy Kł., gdzie zmarł 27 marca 2005 r. Teraz jego grób na miejscowym cmentarzu jest w opłakanym stanie. Nie ma nawet skromnego nagrobka, choć taki może powstać, jeżeli uda się uzbierać na niego pieniądze. Każdy, kto chce wspomóc jego postawienie może wpłacić na ten cel pieniądze na rachunek bankowy w Santander Banku (nr 66 1090 2330 0000 0001 2955 8623) z dopiskiem „Nagrobek dla brata Marka Pragnącego”.
Przeganiał chuliganów, nie ma nawet nagrobka
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
WiadomościDzięki niemu nasz kościół na Górze Św. Anny nie podzielił losu kaplicy na Górze Wszystkich Świętych. Choć zmarł 15 lat temu, do dziś nie ma nawet skromnego nagrobka.
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ
Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM
e-mail
hasło
Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.