reklama

Przełom na Narożniku

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Przełom na Narożniku - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościInformacje o tym, że znaleziono broń, z której zabito studentów w Górach Stołowych rzeczywiście do mnie dotarły – przyznaje Janusz Bartkiewicz, emerytowany policjant, a w czasie, gdy zbrodnię popełniono, naczelnik wydziału kryminalnego KWP w Wałbrzychu. – W tej chwili nie wiem jeszcze nic oficjalnie, ale jeśli to prawda, to byłby to prawdziwy przełom w śledztwie, bo dzięki broni można dotrzeć do sprawców – dodaje.
reklama

Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. Ania i Robert, wrocławscy studenci, zostali zastrzeleni z zimną krwią na turystycznym szlaku w Górach Stołowych, zaledwie kilkaset metrów od Karłowa. W ubiegłym roku za wyjaśnienie zabójstwa zabrała się specjalna prokuratorska komórka tzw. „Archiwum X”. To jednak nie mrówcza praca śledczych, lecz przypadek spowodować może, że w dochodzeniu nastąpi przełom. Narkotyki i broń A ten przypadek to policyjna akcja, do której doszło 3 lipca. Tego dnia policjanci z Kłodzka i funkcjonariusze wydziału do spraw zwalczania przestępczości narkotykowej dolnośląskiej komendy zatrzymali w naszym powiecie dwóch mężczyzn, 30- i 64-latka. Są podejrzani o handel narkotykami. W dziupli, w której ich zatrzymano, znaleziono oprócz ponad 6 kg marihuany, 39 sztuk broni palnej różnego kalibru i rodzaju oraz 2 tysiące sztuk amunicji i pół kg prochu. Broń została zbadana. Jeden z pistoletów jest ponoć tym, z którego zastrzelono studentów na Narożniku. To jednak informacje nieoficjalne. Prokuratura milczy Prokuratura Krajowa nie udziela w sprawie żadnych informacji. - W Małopolskim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie w 2018 roku został utworzony Dział do Spraw Niewykrytych Zabójstw – tzw. Archiwum X – informuje rzecznik prokurator Ewa Bialik i dodaje czym się on zajmuje. O tej konkretnej sprawie, z uwagi na dobro śledztwa, na razie nic nie mówi. - Wiem, że w ubiegłym tygodniu prowadzący śledztwo byli na Narożniku – mówi Janusz Bartkiewicz. – Penetrowali ten teren. Świadkowie mówią, że używali georadaru – dodaje emerytowany policjant. Supernowocześni Policyjne „Archiwum X” posługuje się najnowocześniejszymi technikami badawczymi. To nie tylko georadar. W celu skutecznego wyjaśnienia zbrodni prokuratorzy wykorzystują najnowsze techniki śledcze i korzystają z najnowszych technologii. Wykorzystywana jest wiedza najbardziej doświadczonych polskich i zagranicznych biegłych, różnych instytucji badawczych oraz nowe technologie takie jak zdjęcia satelitarne terenu, badania archeologiczne, detektory metalu, magnetometry, wariografy, helikopter wyposażony w kamerę termowizyjną, a także skomputeryzowane i zautomatyzowane daktyloskopijne i genetyczne bazy danych. - Żyję od lat nadzieją, że sprawa zabójstwa na Narożniku w końcu zostanie wyjaśniona – mówi Bartkiewicz. – Przemawiają za tym nie tylko coraz nowocześniejsze techniki badawcze, ale to też może być przypadek – dodaje. Z zimną krwią Ta zbrodnia 23 lat temu wstrząsnęła całą Polską. Ania i Robert, wrocławscy studenci, zostali zastrzeleni z zimną krwią na turystycznym szlaku w Górach Stołowych, zaledwie kilkaset metrów od Karłowa. Chłopak został zabity dwoma strzałami w głowę, dziewczyna jednym - między oczy Anna i Robert byli studentami Akademii Rolniczej we Wrocławiu. 15 sierpnia wyszli na szlak. Planowali dojść pieszo na obóz naukowy, którego Anna była organizatorką. Mieli na to trzy dni. Drugą noc (z 16 na 17 sierpnia) spędzili w Dusznikach- -Zdroju. To właśnie stamtąd, 17 sierpnia 1997 roku o godzinie 10.00 Ania zadzwoniła z budki telefonicznej do rodziców i powiedziała, że wyrusza z Robertem do Karłowa. Później ślad po nich zaginął. Gdy następnego dnia nie zgłosili się, na obozie zaczęto się niepokoić i zawiadomiono rodziców Roberta, którzy mieszkali w Międzylesiu. To oni poprosili o pomoc GOPR i policję. Rozpoczęły się poszukiwania. 27 sierpnia po godz. 16.00 pies jednego z ratowników GOPR znalazł zwłoki studentów kilka metrów poniżej Narożnika. Wokół unosiła się mdła woń rozkładających się ciał. Leżeli dziesięć metrów od siebie. Oboje mieli ściągnięte do kolan spodnie. Trzy strzały Podczas sekcji zwłok okazało się, że mają przestrzelone głowy. U Roberta stwierdzono dwa postrzały. Anna zginęła od jednego strzału, między oczy. To było wykonanie wyroku – strzały w tył głowy oraz między oczy. Ktoś zrobił to z pełną świadomością. W odległości około kilometra od miejsca, gdzie leżały ciała, znaleziono plecaki zamordowanych studentów. Zginęły: zegarek z napisem „25 lat ZNP”, własność mamy Anny, aparat fotograficzny Zenit i dziennik dziewczyny. Zginął też namiot, karimaty, dokumenty oraz około 200 zł. W sprawie przesłuchano kilkaset osób. Tylko w ciągu pierwszych dwóch tygodni ustalono około 100 świadków. Także tych, którzy feralnego dnia słyszeli zabójcze strzały. Według ich zeznań, do zabójstwa doszło między godziną 12.00 a 13.00. Padł strzał, później przeraźliwy krzyk kobiety, po 2-3 sekundach kolejny strzał i kolejny krzyk kobiety. Następnie kilka sekund ciszy i trzeci strzał. Tajemniczy blondyn Dość szybko odnaleziono małżeństwo z Oleśnicy, które nocowało w hotelu Traper w Dusznikach. Właśnie w tym budynku mieli widzieć Anię i Roberta dzień przed ich śmiercią. Studenci pytali o nocleg. Stwierdzili, że jest zbyt drogo i wyszli. Był z nimi mężczyzna, blondyn z włosami do ramion. Miał koszulę w czerwono-czarną kratę i wojskowy plecak. Sporządzono portret pamięciowy blondyna, który towarzyszył studentom. Był opublikowany w prasie, w telewizji, także w Czechach, a przez Interpol również w krajach ościennych. Wpływały różne informacje, ale żadna z nich nie była prawdziwa. Śledczy przyjęli, że gdyby blondyn nie miał związku z zabójstwem, to sam zgłosiłby się jako świadek. Mundury i rocznica Policjanci ustalili, że w 1997 roku nie było w Dusznikach zlotu neonazistów. Przyjęto jednak, że mogła tam być grupa przygotowująca taki zlot. Pojawił się też motyw zabójstwa. - Ustaliliśmy, że 17 sierpnia 1987 roku, dokładnie 10 lat przed zabójstwem studentów, w berlińskim więzieniu samobójstwo popełnił Rudolf Hess, ostatni hitlerowski więzień. To zaczęło się łączyć: obozy, blondyn z portretu, ludzie w moro i jeszcze dziesiąta rocznica śmierci Hessa – mówi Janusz Bartkiewicz, emerytowany oficer policji, który przed 20 laty prowadził sprawę. Czy teraz kiedy prawdopodobnie znaleziono broń, z której zabito studentów (strzelano z pistoletu kaliber 9 mm, będącego po 1938 roku na wyposażeniu oficerów Luftwaffe), śledczy ustalą sprawców? Należy mieć nadzieję , że tak właśnie będzie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama