reklama

Przepraszam, czy tu biją?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: foto: użyczone

Przepraszam, czy tu biją? - Zdjęcie główne

foto foto: użyczone

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDwie różne wersje jednego zdarzenia. Inaczej sprawę tłumaczy policja. Inaczej widzi ją rodzina pana Henryka z Radkowa, którego pobić mieli mundurowi.
reklama

Do zdarzenia doszło podczas dożynek w Wambierzycach. Najpierw o niepokojącej sytuacji, rodzina zaalarmowała mecenasa Macieja Mataczyńskiego. - Po zatrzymaniu zadzwoniła do mnie córka pana Henryka, że pod błahym pretekstem zatrzymali jej tatę. Miał on rozrabiać na dożynkach. Z informacji jakie przekazała mi córka pana Henryka, miał on zostać pobity w samochodzie - mówił nam mecenas Maciej Mataczyński. Wszystko potwierdza pani Magdalena, która jak mówi, ze zgrozą obserwowała to, co działo się z jej ojcem. - Byłam na komisariacie i zanim weszłam słyszałam rozmowę z otwartego okna. Tata mówił, że z sadystą nie będzie rozmawiał. Na komisariacie słyszałam jak coś huknęło, a tata krzyczał „ała”. Mówię Boże biją go! Ojca zatrzymał ten sam policjant co wcześniej. Rzekomo dostali zgłoszenie, że na dożynkach w Wambierzycach tata wszczął awanturę. Nie aresztowali taty na miejscu, jak przyjechali. Było podejrzenie, że czarnym golfem porusza się osoba nietrzeźwa, a tata nie prowadził tego samochodu - opowiada pani Magdalena. - Mama przyjechała kiedy tata był już w radiowozie i krzyczał ratunku, duszą! Nie pozwolili mamie podejść do auta. Tylko kazali zabrać dokumenty i czapkę. Niby powodem zatrzymania miało być to, że tata był agresywny. Tatę zabrali o godz. 21:30, a na drugi dzień, dalej twierdzili, że jest nietrzeźwy i że wypuszczą go dopiero wieczorem. Boję się, że coś mu zrobili - dodaje. Policja widzi to inaczej O wyjaśnienia poprosiliśmy Wioletę Martuszewską, rzeczniczkę prasową kłodzkiej policji. - O godz. 21:00 przyszło zgłoszenie od komendanta straży miejskiej w Radkowie, że w Wambierzycach doszło do zakłócania porządku przez nietrzeźwych mężczyzn, którzy awanturują się i zaczepiają inne osoby. Mężczyzna ten miał naruszyć nietykalność cielesną innego mężczyzny, którego szarpał i popychał. Później wraz z innymi mężczyznami odjechał. Patrol zatrzymał ich do kontroli na ul. Noworudzkiej w Wambierzycach. Mężczyzna siedział na fotelu pasażera. Nie chciał wyjść z samochodu i nie chciał pozwolić się wylegitymować. Chwycił za mundur policjanta, popychał go i używał wulgarnych słów. Został zatrzymany do wytrzeźwienia. Mundurowi pojechali z 68-latkiem do lekarza, który wydał zaświadczenie, że może do wytrzeźwienia pozostać w policyjnym areszcie - informuje Wioletta Martuszewska. Relacja komendanta strażników - Straż miejska była w tym czasie zajęta inną interwencją na dożynkach. W ramach współpracy z policją było ustalone, że oni podejmą dalsze działania lub pomogą nam, jeżeli my nie będziemy mogli w danym czasie interweniować. Dlaczego ich wezwałem? Bo ten pan i osoby mu towarzyszące ostentacyjnie obnosili się z butelką alkoholu i tak też spożywali go pod sceną. To zachowanie było takie nieracjonalne. Filmowali w sposób przeszkadzający innym uczestnikom w świętowaniu, wymachiwali rękami, mieli takie nieskoordynowane ruchy, łapali uczestników za koszulę. Jedną osobę wzięli w kółko i stworzyła się niebezpieczna sytuacja - relacjonuje komendant Leszek Dorszewski. - Ten Pan wsiadł do samochodu wraz z innymi osobami i zachodziło podejrzenie, że osoba prowadząca jest w stanie nietrzeźwym. Nawet ludzie krzyczeli „Pijany będzie prowadził samochód”. Dlatego wezwałem policję - dodaje. Nie pierwszy raz Sprawa jest bardzo kontrowersyjna. Przypomnijmy, że to nie pierwsza sytuacja kiedy pan Henryk i jego rodzina oskarżają radkowskiego policjanta o nękanie mężczyzny. Już wcześniej rodzina chciała zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Wówczas jednak zarówno pan Henryk, jak i mecenas zajęci byli odzyskiwaniem zabranego mu przez mundurowych prawa jazdy, które szybko wróciło do rąk właściciela, jak informowała Joanna Pera-Lechocińska z kłodzkiej prokuratury. - Prokurator polecił zwrócić prawo jazdy. Policja przesłała jedynie wniosek o jego zatrzymanie. Nie ma na tę chwilę żadnych dowodów o popełnieniu wykroczenia. Nie było przesłuchania, ani protokołu. Nie ma nic. Żadne czynności nie zostały wykonane. Nie oznacza to jednak, że tak się nie stanie - dodaje. Będzie obdukcja Córka pana Henryka poinformowała nas, że rodzina tej sprawy nie pozwoli zamieść pod dywan. - Tata jest cały obolały. Zdecydowaliśmy się na wykonanie obdukcji. Podejmiemy też decyzję, czy będziemy zakładać osobną sprawę związaną z tym incydentem - informuje pani Magdalena. Jednocześnie podkreśla, że dzięki nagraniu jest w stanie udowodnić, w jaki sposób pan Henryk rozmawiał z policjantami, bo w jej opinii o agresji ze strony pana Henryka, nie ma tutaj mowy.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama