Przerwa w pracy na rozprawę

Jeśli stworzyć by ranking burmistrzów i wójtów, którzy najwięcej czasu spędzają na sali rozpraw, to bez wątpienia w czołówce byłaby wójt Adrianna Mierzejewska. Nie tylko za sprawą pięciu spraw sądowych wytoczonych Pawłowi Golakowi, które teraz jedna po drugiej przegrywa. Mierzejewska zasiada bowiem przede wszystkim na ławie oskarżonych. Tylko przed dwoma dniami (wtorek, 13 grudnia) w kłodzkim sądzie najpierw udowadniała swoją niewinność w procesie wytoczonym przez jej byłą pracownicę Tamarę Chorąży (sąd jak na razie przyznał rację wójt), a kilka minut później - notabene w tej samej sali rozpraw - to samo musiała robić podczas rozprawy w sprawie wytoczonej jej przez Bogdanę Platę, którego także zwolniła. I wiele wskazuje, że tak będzie przez kolejne co najmniej kilka miesięcy bowiem nawet jeśli zapadają wyroki, to najczęściej składane są apelacje. Na przykład przed ponad dwoma tygodniami (28 listopada) zakończyła się sprawa wytoczona wójt przez Sylwię Wójtowicz. Była dyrektor GZUPu w Radkowie, a później pracownica Mierzejewskiej przegrała ze swoim ostatnim pracodawcą. - Powództwo oddalono, powódka złożyła wniosek o doręczenie jej wyroku z uzasadnieniem, co stanowi zapowiedź wniesienia apelacji - informuje sędzia Agnieszka Połyniak z Sądu Okręgowego w Świdnicy. Jeśli Wójtowicz zdecyduje się złożyć apelację, to najprawdopodobniej nastąpi to jeszcze w grudniu (9 grudnia wysłano do niej odpis wyroku wraz z uzasadnieniem).

Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu Gazety Noworudzkiej nr 1021