Radgowski wciąż jest na zwolnieniu lekarskim, na które poszedł zaraz po tym jak w mieście wybuchł skandal, którego był głównym bohaterem. Dziś jednak jego sytuacja wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze miesiąc wcześniej. Co prawda starosta, czyli jego pracodawca w dalszym ciągu nie może go zwolnić, ani wyciągnąć konsekwencji za nieodpowiednie zachowanie, ale zarząd powiatu mógł pozbawić go kierowniczego stanowiska i to zrobił.
- W zamiejscowym wydziale komunikacji w Nowej Rudzie nie ma już stanowiska kierownika. Zostało ono zlikwidowane, a pan zostanie przeniesiony do nas do Kłodzka i tu doczeka do emerytury na zwykłym stanowisku - mówi Bartosz Wojciechowski, rzecznik prasowy starosty kłodzkiego. - Okazało się, w zasadzie dzięki niemu, że znakomicie sprawdza się model zarządzania wprowadzony po tym wszystkim. Wydziałem zarządza kierownik z Kłodzka, który do Nowej Rudy dojeżdża lub nadzoruje jego pracę telefonicznie. Wszystko naprawdę dobrze działa – cieszy się Wojciechowski.
Tym oto sposobem okazało się, że stanowisko kierownicze nie jest w Nowej Rudzie potrzebne i w ten też sposób Radgowski, do niedawna jeszcze kierownik stracił kierowniczy stołek. Oznacza to również, że zmieni się wysokość wypłaty, jaką wciąż i przez cały czas pobiera Radgowski. A w noworudzkim wydziale są obecnie cztery etaty.
- Są to trzy stanowiska ds. rejestracji i jedno ds. praw jazdy. Oczywiście zawsze jest też wsparcie od nas z Kłodzka i w razie potrzeby zawsze stąd może zostać ktoś oddelegowany. Kierownik cały czas ma kontakt telefoniczny i będzie też regularnie odwiedzał Nową Rudę – wyjaśnia Wojciechowski.
Sprawa ciągnie się już osiem miesięcy. Jednak dopiero teraz pojawiły się konkrety. A nowa możliwość pojawiła się tylko i wyłącznie dlatego, że po tak długiej nieobecności Radgowskiego jako kierownika, wydział świetnie funkcjonował bez kierownika, który jest na miejscu. Okazało się też, że pracą wydziału świetnie można zarządzać z Kłodzka.
Przypomnijmy: do skandalu w noworudzkim wydziale komunikacji doszło na początku lipca ubiegłego roku, a kierownik referatu szybko stał się ogólnopolską "gwiazdą" internetu, kiedy do sieci trafił film z jego udziałem. A chodziło o maseczkę, a właściwie jej brak i sposób, w jaki kierownik domagał się jej założenia od klienta. Mieszkaniec Radkowa, który przyszedł załatwiać sprawę do urzędu nie chciał założyć maseczki. To nie spodobało się kierownikowi i wywiązała się karczemna awantura. Zbigniew Radgowski krzycząc nie pozwolił swojemu podwładnemu na obsłużenie mieszkańca, nakazując, by ten zwrócił mu dokumenty. Krzykiem przypomniał pracownikowi, że już wcześniej zabronił mu obsługiwania ludzi, którzy nie będą mieli maseczek. Z kolei mieszkańcowi groził wezwaniem policji. Kiedy klient chciał pisemne wyjaśnienie i uzasadnienie – dlaczego nie został obsłużony, kierownik krzyczał do pracownika, że ten ma nic nie pisać, bo on tu jest kierownikiem i obsługuje. Mieszkaniec Radkowa całe zajście nagrał i wrzucił do internetu. Po aferze, kierownik nie został zwolniony, ale w jego sprawie starosta kłodzki wszczął postępowanie wyjaśniające, które dziś jest zawieszone, bo Radgowski poszedł na chorobowe.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.