Rusza proces nauczycielki

Rodzice poszkodowani przez Beatę S., nauczycielkę z Bożkowa już wkrótce będą mieli okazję spojrzeć jej prosto w oczy. Stanie się tak w Sądzie Rejonowym w Kłodzku, gdzie będzie skazywana za usiłowanie dokonania oszustwa i przywłaszczenie mienia powierzonego. Chodzi łącznie o bagatela 51 tys. 400 zł, które pobrała od rodziców jako zaliczki na wyjazd ich dzieci do Włoch. Ten jednak nigdy się nie odbył. Grozi jej do 8 lat więzienia. Jan Sałacki, Prokurator Rejonowy w Kłodzku tłumaczy dlaczego postawiono jej zarzut usiłowania wyłudzenia, a nie wyłudzenia. - To przestępstwo nie zostało zrealizowane, gdyż osoby pokrzywdzone wykazały się przenikliwością i ich działania nie pozwoliły na przekazanie pieniędzy - wyjaśnia śledczy. Prokurator Sałacki przyznaje, że udało się ją oskarżyć o jeszcze jedno przestępstwo. To niekorzystne rozporządzenie mieniem biura podróży z Czech na kwotę 15 tys. zł z tytułu nie dojścia do skutku wycieczki. Sprawą zajmą się sędziowie wydziału karnego kłodzkiego sądu. Na razie nie wyznaczyli terminu rozprawy, ale już zapoznają się z aktem oskarżenia, który 27 grudnia przekazali im prokuratorzy. Sprawa może nie być na tyle łatwa, jak się teraz wydaje. Nauczycielka nie przychodzi do pracy. Od września przebywa na zwolnieniu lekarskim. Poszkodowani rodzice mówią, że ma problemy psychiczne. Sędzia Agnieszka Połyniak z Sądu Okręgowego w Świdnicy, pod który podlega kłodzki sąd nie chce jednak komentować tych informacji. - Pytanie o stan poczytalności dotyczy danych wrażliwych. Nie są one dostępne dla osób postronnych - przekonuje sędzia Połyniak.