Zakończenie wartego kilka mln zł remontu skrzyżowania wcale nie przyniosło kierowcom wielu powodów do
zadowolenia. Kiedy zakończono inwestycję i naprawiono wszystkie usterki, to okazało się, że pojawił się
poważny problem. Sygnalizacja świetlna albo wcale nie działa, albo powoduje tylko zagrożenie dla kierujących.
Dziennikarze „Gazety Noworudzkiej” niemal natychmiast interweniowali u pracowników Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei,
czyli zarządcy drogi. Wtedy urzędnicy DSDiK tłumaczyli, że nie dokonano jeszcze wszystkich odbiorów, dlatego za stan sygnalizacji
nie odpowiadają. Tak było w listopadzie. Teraz już w ten sposób urzędnicy nie mogą się tłumaczyć. Co prawda
sygnalizacja działa, ale kierowcy są ciągle wprowadzani w błąd.
- Światła działają, ale nie można się nimi sugerować. Nie można powiedzieć, żeby to było zrobione jak należy. Ciągle narażam
swoje życie - twierdzi Jan Mika, mieszkaniec dzielnicy Słupiec.
Jego zdaniem zielone światła mają bardzo rzadką częstotliwość.
- A jak już się palą, to tak krótko, że nie da się przejść. Jak dobry kierowca, to się zorientuje, że oświetlenie szwankuje i stosuje
się do zasad panujących na drodze. Niestety wielu pędzi jak wariat - dodaje Mika.
Alicja Zaboronek
Więcej przeczytasz w najnowszym 774 numerze Gazety Noworudzkiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.