reklama

Synowa kontra teściowa

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Synowa kontra teściowa - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościLekarka Radziejewska otwarcie krytykuje dyrektor Radziejewską
reklama

Lekarka Radziejewska otwarcie krytykuje dyrektor Radziejewską

Joanna Radziejewska, to młoda, szczupła lekarka, matka 3-letniego synka. W środę, 20 listopada, podczas konferencji prasowej, kiedy opowiadała, o tym, że od kilku miesięcy ma utrudniony kontakt z własnym dzieckiem, głos się jej łamał. Zdesperowana kobieta, która - jak sama powiedziała - nie ma już nic do stracenia, wynajęła detektywa Rutkowskiego.

- Ostatni raz widziałam Karolka tydzień temu. A na jego trzecie urodziny, przypadające w najbliższą sobotę, zaprosił mnie pełnomocnik męża, wysyłając oschłego SMS-a - mówiła łamiący się głosem Joanna Radziejewska. Lekarka, która jest obecnie rezydentką na oddziale neurologicznym w kłodzkim szpitalu zarzuca swojej teściowej, która pełni funkcję dyrektorki kłodzkiego ZOZ-u utrudnianie kontaktów z dzieckiem. - W lipcu mąż, z którym się rozwodzę, zabrał mi dziecko. Od tego momentu mam z Karolkiem utrudniony kontakt. Mogę się z nim widywać tylko w mieszkaniu męża lub teściów. To oni ustalili zasady odwiedzin, a przecież mam pełnię władzy rodzicielskiej - mówi lekarka.

reklama

Nic do stracenia
Sprawą Joanny Radziejewskiej zainteresował się detektyw Krzysztof Rutkowski. Razem na konferencjach prasowych we Wrocławiu i Kłodzku ujawnili szczegóły sprawy. - Nie mam nic do stracenia, bo oni zabrali mi już wszystko - stwierdza Joanna Radziejewska. - Dlatego odważyłam się publicznie ujawnić nie tylko moją prywatną sprawę, ale także to, że moja teściowa kłodzki szpital traktuje, jak prywatny folwark - ocenia lekarka i podaje konkretne przykłady, między innymi to, że dyrektor Radziejewska zorganizowała w szpitalu zebranie z ordynatorami i pielęgniarkami oddziałowymi w sprawie tego, czy należy ją zwolnić z pracy, czy nie. - Rzekomo działam na szkodę szpitala. Ja tymczasem walczę o dziecko i ujawniam nieścisłości, ale nie szpitala, tylko pani dyrektor - stwierdza. - Pomimo to wcale się nie zdziwię, jak w poniedziałek, kiedy wrócę do pracy z urlopu, dostanę wypowiedzenie - dodaje.

reklama

To pomówienia
Jadwiga Radziejewska, odnosząc się do stawianych jej przez synową zarzutów, stwierdziła, że to pomówienia. - Stwierdzenie, że mój syn „uprowadził” dziecko przy mojej pomocy jest pomówieniem, gdyż do chwili obecnej posiada on pełnię praw rodzicielskich, a dziecko pozostaje pod jego opieką zgodnie z prawem oraz w miejscu, w którym mieszka od urodzenia, ma swój pokój, swoje zabawki i czuje się bezpieczne i kochane - pisze w oświadczeniu Jadwiga Radziejewska.

Więcej w najnowszym wydaniu "Gazety Noworudzkiej" nr 862.


reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama