reklama

Tajne poszukiwanie uranu w Ludwikowicach Kłodzkich i Nowej Rudzie

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: pixabay / ilustracyjne

Tajne poszukiwanie uranu w Ludwikowicach Kłodzkich i Nowej Rudzie - Zdjęcie główne

foto pixabay / ilustracyjne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPo wojnie prowadzone były tajne poszukiwania uranu w Nowej Rudzie i w Ludwikowicach Kłodzkich. Tego odkrycia dokonał historyk Paweł Jeżewski, z którym rozmawia Karolina Marcińczyk.
reklama

Po zakończeniu II wojny światowej prowadzono poszukiwania uranu w Sudetach. Kto i dlaczego prowadził te poszukiwania?

Po zakończeniu II wojny światowej Rosjanie usilnie szukali złoża uranu. Motorem napędowym tych działań była informacja, jaką radziecki wywiad przedstawił Józefowi Stalinowi na temat amerykańskiego projektu atomowego Manhattan. Stalin był wściekły z powodu tej informacji i faktu, że w samym Związku Socjalistycznym Republik Radzieckich (dalej: ZSRR) nie było udokumentowanych złóż uranu potrzebnego do przeprowadzania prób z bronią jądrową.

Nakazał by niezwłocznie przeszukiwano tereny poza granicami Rosji, na których po wojnie stacjonowała Armia Czerwona. W Polsce, pod względem występowania tego pierwiastka bardzo obiecujący okazał się być rejon Sudetów na Dolnym Śląsku. Pod koniec 1947 r. ZSRR zawarło z władzami Polski porozumienie dotyczące uruchomienia polskich zakładów przeróbki uranu.

Od 1 stycznia 1948 r. uruchomiono taki zakład w Kowarach w pobliżu Jeleniej Góry. Dla kamuflażu nazwano go "Kowarskie Kopalnie". Pod tą nazwą funkcjonował do 1951 r. Później zmieniono nazwę na "Zakłady Przemysłowe R-1" (w skrócie: ZPR-1) - Przedsiębiorstwo Państwowe Wyodrębnione. Pozyskany uran sprzedawano do ZSRR.

Według dokumentacji archiwalnej, do której dotarłem w Archiwum Państwowym we Wrocławiu, poszukiwania uranu prowadzone były przez ZPR-1 w największej tajemnicy. Oficjalnie prowadzono badania mające na celu jedynie geologiczne rozpoznanie terenu. Szukano w pierwszej kolejności w istniejących wyrobiskach górniczych, takich jak czynne i nieczynne kopalnie, a także pobierano próbki bruzdowe z przykopalnianych hałd.

Później prowadzono prace poszukiwacze wykonując odwierty i rowy poszukiwawcze, a także drążono sztolnie badawcze oraz szyby górnicze. Poszukiwania uranu w rejonie Nowej Rudy rozpoczęto prowadzić już w 1952 r. 

W którym miejscu prowadzono poszukiwania uranu w Nowej Rudzie? Czy natrafiono na uran?

W Nowej Rudzie poszukiwania uranu prowadzono przede wszystkim w KWK Nowa Ruda. Jednak bezskutecznie. Oficjalnie wyżej wymienione działania miały na celu zlokalizowanie miejsc występowania łupku ogniotrwałego (tzw. glinki ogniotrwałej). Dokumentacja z tych badań została opieczętowana klauzulą niejawności. Polegało to na wbiciu na stronach dokumentacji pieczęci "Poufne".

Gdyby rzeczywiście szukano łupka ogniotrwałego, to nie byłoby potrzeby tego utajniać. Dzisiaj po latach cała ta dokumentacja jest już jawna i można po nią sięgnąć w archiwach. Wówczas stosowano także dodatkowe metody kamuflażu polegające na tym, że nie zawsze poszukiwania prowadzone były pod szyldem ZPR-1. Bywało tak, że pojawiał się podmiot prawny, który - jak nietrudno się domyśleć - działał na zlecenie ZPR-1.

Dobrym przykładem było Przedsiębiorstwo Budowy Płytkich Kopalń (dalej: PBPK), które na początku lat 50. prowadziło geologiczne rozpoznanie w rejonie Ludwikowic Kłodzkich. Oficjalnie szukano węgla. Poszukiwania prowadzono w nieczynnej sztolni górniczej Henryk. Jednak bez pozytywnych rezultatów. Dopiero gdy wykonano dwa odwierty rdzeniowe w odległości około 500 m na północny-zachód od sztolni Henryk, u podnóża góry Gontowa (723 m n.p.m.) położonej niedaleko wsi Sokolec, natrafiono na uran.

Czy uruchomiono w Ludwikowicach Kłodzkich wydobycie uranu? W jakich ilościach go wywieziono na powierzchnie i do kiedy prowadzono jego wydobycie?

W 1957 r. w rejonie góry Gontowa PBPK wydrążyło upadową (upadowa - wyrobisko korytarzowe usytuowane w złożu, nachylone do 45° w stosunku do poziomu, łączące różne poziomy zakładu górniczego, drążone po upadzie , czyli od góry do dołu - przyp. red.) "Kazimierz" (początkowo nadano jej nazwę "Zygmunt") w celu pozyskania rudy uranu. Jak się jednak okazało było go tam niewiele w stosunku do oczekiwań.

Natomiast przy okazji natrafiono w tych podziemiach na pokład węgla kamiennego o średniej miąższości 1m. To był węgiel typu 34. Wobec powyższego upadową "Kazimierz" sprzedano wałbrzyskiej kopalni "Thorez", która następnie prowadziła tam wydobycie węgla. Z dokumentów archiwalnych wynika, że ZPR-1 nadal miało nieograniczony dostęp do tych wyrobisk górniczych i w każdej chwili mogło wykorzystywać je do własnych celów.

W 1958 r. służby geologiczne kopalni "Thorez" przeprowadziły w upadowej "Kazimierz" prace badawcze, których celem było ustalenie nagromadzenia pierwiastków promieniotwórczych. Stwierdzono wówczas, że w niektórych odcinkach w powietrzu znajdującym się w wyrobiskach podziemnych prowadzących od upadowej, doza zawartości radonu (gaz szlachetny - produkt uboczny rozpadu uranu) została przekroczona dziesięciokrotnie w stosunku do dopuszczalnej dawki wynoszącej 1,5.

W 1959 r. kopalnia "Thorez" postawiła upadową "Kazimierz" w stan likwidacji, a w 1960 r. sprzedała ją kopalni KWK "Nowa Ruda", która prowadziła tam wydobycie węgla aż do 1974 r. Pracowało tam wielu górników mieszkających w Nowej Rudzie. Z moich ustaleń wynika, że niektórzy z ich zmarli później na choroby nowotworowe.

Od kiedy rozpoczął się kolejny etap prowadzenia poszukiwań uranu na tych terenach i jak one przebiegały?

Prace poszukiwawcze w rejonie Ludwikowic Kłodzkich i Nowej Rudy w latach 1952-1954 to był tak naprawdę dopiero początek poszukiwań uranu na tych terenach. W latach 1957-1959 ZPR-1 przeprowadziło na tym obszarze dodatkowe, tym razem zakrojone na szeroką skalę, poszukiwania górniczo-geologiczne.

Równolegle szukano także na sąsiednich tzw. odcinkach poszukiwawczych, a dokładnie mówiąc w rejonie: Wałbrzycha, Jedliny Zdrój, Grzmiącej, Sokolca, Jugowa, Kłodzka i Nysy. Oddelegowano tu z dalszych rejonów Sudetów całe brygady górników i geologów tworząc z nich tzw. grupy poszukiwawcze.

Każda grupa poszukiwawcza, w zależności od miejsca poszukiwań, otrzymywała swój numer. Na przykład grupa poszukiwawcza działająca na odcinku Ludwikowice Kłodzkie miała numer 4. Z kolei na odcinku Jugów działała grupa poszukiwawcza nr 1. Zorganizowano dla nich lokale biurowe i mieszkania dla pracowników. Zbudowano w centralnym punkcie obszaru objętego pracami poszukiwawczymi warsztaty ślusarskie i spawalnicze, które były potrzebne do wykonywania napraw i remontów  maszyn i sprzętu.

Wodę potrzebną do wierceń tłoczono z lokalnych potoków górskich przy pomocy pomp. W przypadku, gdy dany otwór wiertniczy miał znajdować się daleko od najbliższego potoku, wówczas stawiano metalowy zbiornik na wodę i budowano stację pomp pośrednią. Energię elektryczną potrzebną do prac doprowadzano z najbliższej rozdzielni kablami w otulinach gumowych. Kable prowadzone były na powierzchni terenu, odpowiednio podwieszone na stojakach. Transport maszyn i sprzętu odbywał się samochodami do podstawy zbocza, a na górę końmi.

Uzyskane z otworów wiertniczych rdzenie geologiczne przechowywane były w skrzyniach w utworzonych magazynach. Na przykład w Ludwikowicach Kłodzkich wykorzystano do tego celu nieczynny młyn. Następnie skrzynie z rdzeniami były przewożone do Kowar, do laboratorium. Materiały wybuchowe i zapalniki potrzebne do prac górniczych strzałowych były dowożone każdego dnia z magazynu MW, który znajdował się we wsi Grzmiąca w pobliżu Głuszycy. Warto wspomnieć, że w Grzmiącej w 1956 r. uruchomiono kopalnię, w której również wydobywano uran.

Jaki był ostateczny finał tych prac poszukiwawczych ?

Wyniki prac poszukiwawczych uranu prowadzonych w latach 1958-1959 nie dały wystarczająco pozytywnych rezultatów skutkiem czego nie uruchomiono na tym terenie wydobycia tego surowca. W ostatnim etapie wszystkie ślady po pracach poszukiwawczych zostały zlikwidowane.

Maszyny i urządzenia zdemontowano i wywieziono. Magazyny rozebrano. Rowy poszukiwawcze i otwory świdrowe zasypano, wejście do sztolni badawczych zawalono. Szyby górnicze zalano wodą (po zdemontowaniu pomp głębinowych), a w ostatnim etapie w górnej części zaczopowano betonowym korkiem, który następnie od góry pokryto grubą warstwą materiału rodzimego, dla kamuflażu.

Obecnie miejsca, w których prowadzone były poszukiwania przez ZPR-1 można ustalić na podstawie archiwalnych map i planów roboczych, na których zostały one zaznaczone.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama