Karetka nie przyjeżdżała 19 minut. Policjanci próbowali ratować staruszka.
Jest wtorek, 11 grudnia. Dwie ekipy pogotowia ratunkowego stacjonujące przy noworudzkim szpitalu nie nadążają z przyjmowaniem zgłoszeń. – Wczoraj (11 grudnia - przyp. red.) w godz. 8.00-20.00 otrzymaliśmy 21 zgłoszeń, z czego 16 do przypadków tzw. na cito, czyli urazów, duszności, zasłabnięć, etc. - wymienia Jadwiga Radziejewska, dyrektorka kłodzkiego szpitala, pod które podlega pogotowie ratunkowe.
Ok. godz. 10.53 dyspozytor pogotowia otrzymuje kolejne zgłoszenie. Tym razem od dyżurnego z komisariatu policji w Nowej Rudzie. - Nasz dyżurny przekazał informację, że mężczyzna przed blokiem na os. Wojska Polskiego w dzielnicy Słupiec potrzebuje pomocy i coś z nim się dzieje – przyznaje Wioletta Martuszewska, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku.
W tym czasie kryminalni już byli w drodze. - Kiedy przyjechali, to poszkodowany mężczyzna leżał na ławce, dlatego jeden z funkcjonariuszy podbiegł i rozpoczął masaż serca – relacjonuje Martuszewska.
Ekipy pogotowia ratunkowego nadal nie było. Przyjechała dopiero o godz. 11.12. – Czyli po 19 minutach, to jest poniżej tego co mówi ustawa – przypomina Radziejewska. – Takie godziny wynikają z rejestratora rozmów - podkreśla dyrektorka. Wtedy było już jednak za późno. Nie pomogła nawet wcześniejsza pomoc dwóch pielęgniarek, które były nieopodal miejsca tego zdarzenia, a także krewnego zmarłego.
Paweł Golak
p.golak@gazetanoworudzka.pl
Więcej w 812. numerze Gazety Noworudzkiej
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.