Jak wojna i sytuacja na Wschodzie wpływają na funkcjonowanie Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowej Rudzie? Czy jest zagrożenie, że nie będzie czym grzać?
- Część spółdzielni ogrzewana jest z kotłowni gazowej, ten problem już wcześniej był omawiany i wciąż nie jest rozwiązany - mówi nam Wiktor Muszyński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowej Rudzie. - Są dwa projekty. Jeden złożony przez poseł Wielichowską, drugi z tego samego ugrupowania przez Budkę i innych posłów, które trochę się różnią, ale w zasadzie spowodowałyby rozwiązanie tego problemu, czyli mieszkańców zasilanych z kotłowni gazowych, których właścicielem są podmioty gospodarcze, których ulgi nie obowiązują, te ulgi miałyby zacząć obowiązywać - dodaje.
W tym sezonie grzewczym według prezesa Muszyńskiego jest dziwna sytuacja: nie będzie zmiany taryfy, a w związku z tym, że VAT został obniżony, mieszkańcy będą mieli korzystniejsze rozliczenia.
- Ale po tym węgiel będzie musiał być zakupiony i tu jest jedna wielka niewiadoma. Na pewno będzie wzrost kosztów, ale czy tak duży, jak w przypadku gazu, nie wiemy - zaznacza prezes SM w Nowej Rudzie.
Co z dostępnością węgla?
- Na razie mieszkańcy nie mają problemu z zakupem, tylko mają problem z ceną tego węgla - mówi prezes Muszyński. - My do końca czerwca jesteśmy zaopatrzeni w węgiel - zaznacza.
Z kolei Bolesław Karbowicz, prezes Ciepłownictwa Nowa Ruda Słupiec Sp. z o.o., twierdzi, że węgla nie ma na rynku, a jak się pojawi to konsumenci biorą go za każdą cenę.
- Mieliśmy zakontraktowane co roku takie ilości, jakie były dla nas potrzebne. Już od jakiegoś czasu, bo już w styczniu zaczęliśmy zabiegać o nowe dostawy i już wtedy były kłopoty. Odmówili nam zakontraktowania takiej ilości, jaka nam jest potrzebna - mówi prezes Karbowicz. - Szukamy jakiegoś nowego dostawcy, ale jest kłopot, a ceny są straszne, nawet dochodzą do dwóch tysięcy za tonę. To jest kilkaset procent cena wyższa - podkreśla.
Na razie ciepłownia ma jeszcze zapasy. Ale one są niewystarczające.
- Około pięciu tysięcy ton trzeba nam węgla na sezon grzewczy - przyznaje Bolesław Karbowicz.
Co, jeżeli węgla zabraknie?
- Wydaje mi się, że polskie kopalnie zwiększą wydobycie węgla - mówi prezes Karbowicz. - To nie wystarczy, trzeba jeszcze będzie sprowadzać węgiel z innych krajów, poza Rosją - dodaje.
- Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żeby zabrakło węgla - mówi natomiast Tomasz Tylak, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Górnik. - Wtedy wszyscy stoimy. Nie mamy możliwości ogrzewania naszych bloków, jakimś innym paliwem. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie... - dodaje.
Czy nas będzie stać na importowanie węgla z innych krajów?
- Na dzień dzisiejszy nie wiemy, jak będą kształtowały się ceny. Polski rząd musi zabiegać o to, bo to niestety, ale strategia polityki energetycznej państwa polskiego. Musi być stworzona nowa strategia pozyskiwania tego surowca - mówi Karbowicz. - Państwo musi stworzyć jakieś działania osłonowe - podkreśla.
Mieszkańcy w tym roku zapłacą więcej za ogrzewanie. O ile?
- My mamy taryfę ważną do końca sierpnia i ona uwzględnia ceny węgla takie, za jakie kupowaliśmy, a kupowaliśmy dużo taniej niż jest dzisiaj. W momencie kiedy pozyskamy już ten węgiel, to będziemy wiedzieć, za ile. Do sierpnia musimy zakupić nowy węgiel i ja teraz nie wiem, czy to będzie za tysiąc złotych czy za półtora tysiąca... - tłumaczy prezes Karbowicz. - Teraz jest problem, bo węgla nie ma na rynku, a jak będzie, to my go kupimy - dodaje.
Będzie drożej
- Niestety mi się wydaje, że podwyżki odnośnie centralnego ogrzewania są nieuniknione - mówi Tomasz Tylak, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Górnik. - Chyba, że nagle coś się stanie i państwo polskie podpisze umowę z jakimś innym dostawcą węgla, bo z tego co widać, nasze kopalnie nie są w stanie zabezpieczyć nas w ten węgiel. Natomiast jeśli spółdzielnie mieszkaniowe, wspólnoty mieszkaniowe nie zaczną racjonalizować zużycia ciepła w mieszkaniach, to niestety będzie coraz gorzej - dodaje.
Prezes Tylak zauważa, że w Polsce może się stworzyć tzw. ubóstwo energetyczne.
- To nie dotyczy tylko i wyłącznie bloków wielorodzinnych czy spółdzielni mieszkaniowych czy wspólnot, ale nawet domków jednorodzinnych. Jeżeli dojdzie do tego czarnego scenariusza, może się okazać, że ludzie nawet nie będą mieli czym ogrzewać domów i możemy się spotkać właśnie z takim zjawiskiem, jak ubóstwo energetyczne - mówi Tomasz Tylak.
Przeczytaj także:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.