Zmrok zalał swoim cieniem całą okolicę. Dość ruchliwa nieopodal ulica milczała już od dłuższego czasu. Panowała kompletna cisza. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna stanął przed swoją niewielką altaną działkową i w milczeniu zaciągał się dymem papierosowym. Nie znosił swojego nałogu i po raz kolejny przyrzekł sobie, że będzie to jego ostatni papieros. Miał już kończyć gdy nagle usłyszał w oddali cichy, zawodzący płacz kobiety. Odgłos dobiegał z miejsca gdzie stał stary kamienny krzyż. Instynktownie, niemal automatycznie ruszył, szybko w jego stronę. Szloch stawał się bardziej wyraźny. Kolejny krok, przez jedną chwilę był nawet pewien, że widzi ciemną przygarbioną postać stojącą nieopodal czarnego krzyża.
-Halo! Proszę Pani, czy coś się stało?- zapytał otwierając z łoskotem metalową bramkę ogrodzenia
Jego słowa w tej przenikliwej ciszy zabrzmiały niczym krzyk. Płacz ustał a tajemnicza postać okazała się być tylko konarem drzewa. Pozostał tylko czarny krzyż, który na tle ciemnego, bezksiężycowego nieba swoim kształtem wlewał się w otoczenie.
„Rodzice nie powinni grzebać swoich dzieci”
Zdarzenie miało miejsce nieopodal kamiennego krzyża znajdującego się w bezpośredniej bliskości ulicy Piłsudskiego, Willi Konrad oraz ogrodów działkowych.
Willa Konrad, a właściwie Villa Conrad, jest przepięknym zabytkiem architektury na terenie miasta Nowa Ruda. Styl oraz rozmach z jakim ją wybudowano wyróżnia ją spośród wszystkich innych budowli naszego miasta. Budowla powstała na stromym zboczu góry, posiada wysoką, strzelistą wieżę, mnóstwo przepięknych detali architektonicznych, mur oporowy w kształcie wałów bastionowych. Wszystko to powoduje, że Villa Conrad wygląda jak stary średniowieczny zamek. Jednak mimo swojego nadzwyczaj niepowtarzalnego uroku, historia willi jest nadal praktycznie niezbadana. Wiemy, że powstała w roku 1889, i że wybudował ją radca miejski Carl Conrad. Budowniczy willi był także współwłaścicielem dobrze prosperującego businessu – Zakładów Litograficznych w Neurode (Steindruckerei Treutler, Conrad und Taube, a po 1900 roku Berlin - Neuroder Kunstanstalten AG ). Zakłady te mieściły się w budynkach dawnej Diory, dziś sklepu Biedronka). I to właściwie jedyne pewne informacje na temat tego miejsca. Wszystko inne owiane jest już mgiełką tajemnicy… Jak to bywa w takich opowieściach bogaty właściciel miał niemal wszystko: pieniądze, szacunek, władzę oraz piękną żonę. Niestety, przez długie lata nie mógł doczekać się upragnionego dziecka, a gdy to nastąpiło wydawało się, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Radość nie trwała jednak długo. Podczas gdy właściciel willi przebywał na jednym z wielu wyjazdów służbowych, jego żona chcąc mu sprawić radosny prezent, postanowiła nauczyć ich kilkuletniego synka (czasami w opowieściach pojawia się córka) jazdy na nartach. Jak chce opowieść, już podczas pierwszego zjazdu dziecko upada tak niefortunnie, że jedna z nart przebija go na wylot. Zgon następuje niemal natychmiast. Płacz kobiety słychać było jeszcze długo po tym wydarzeniu. Zdruzgotany ojciec na pamiątkę tego nieszczęśliwego wypadku ustawił w miejscu duży kamienny krzyż.
Nie minęło wiele czasu gdy nad piękną wille znowu nadciągnęły czarne chmury. Skończyła się wojna, właściciele zameczku uciekli przed zbliżającymi się wojskami rosyjskimi opuszczając na zawsze Villę Conrad. Po kilku latach, mniej lub bardziej zorganizowanych rabunków, romantyczny zameczek przejmuje przedszkole. Po kilku latach funkcjonowania ochronki śmiech i beztroską zabawę przerwał straszliwy, przeszywający krzyk jednej z opiekunek dzieci. Kilkuletni chłopiec wpadł do głębokiej na kilka metrów studzienki kanalizacyjnej. Mimo karkołomnej i ryzykownej akcji ratunkowej (mężczyznę spuszczono na linie głową w dół do bardzo ciasnego, wypełnionego cuchnącymi wyziewami kanału) dziecka nie udało się uratować. Płacz opiekunki a zarazem matki było jeszcze słychać długo po tym wydarzeniu.
Miejsca obu tragicznych wydarzeń oddalone były od siebie o zaledwie kilka metrów…
Dziś Villa Conrad niszczeje w zastraszającym tempie. Złodzieje ukradli część dachu, odcięli ozdobne balustrady w tylnej części budynku oraz częściowo zdewastowali zabytkowe wnętrze pałacu. Właściciel jest bezradny wobec takich barbarzyńskich metod.
Tylko krzyż, czarny, kamienny stoi nadal w swoim miejscu i przypomina przechodniom o minionych tragediach…
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.