Pod koniec listopada ofiarą miejscowych zwyrodnialców padł mieszkaniec Drogosławia. Tak został skatowany, że czeka go jeszcze wielomiesięczne leczenie. Winni tego pobicia nie zostali zatrzymani. I to pomimo, że na miejscu pojawiły się dwa radiowozy. Ofiara nie kryje rozgoryczenia. - To nie była zadyma. To była egzekucja - przekonuje mieszkaniec dzielnicy Drogosław. - Syn mojego dobrego znajomego mnie pobił - żali się pobity wskazując na 20-parolatka z Jugowa.
A miała być udana impreza. Poszkodowany wraz ze swoją partnerką i sąsiadami pojechali tam ok. godz. 21.00. - Zdążyłem raz zatańczyć. Dziewczyny wyszyły na papierosa i gdy wtedy sam zostałem przy stoliku na sali, to nagle poczułem uderzenie w głowę od tytułu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.