XXI wiek nie dla wszystkich

Jeden budynek, dwie bramy i wszędzie ten sam problem. Świdnicka 97 i 97A w dzielnicy Drogosław - tu pękają ściany, jest wszechobecna wilgoć i pleśń, a co za tym idzie są tragiczne warunki do życia. Tu mieszkają starsi i rodziny z małymi dziećmi. Co mogą, lokatorzy robią sami. Jednak tu prowizorka nie pomoże. Potrzebny jest kapitalny remont. - Wilgoć zżera nam mieszkania, jest od stóp po czubek głowy. Budynek stoi na gnoju i wodzie, co pokazał remont ulicy Świdnickiej. Mieszkań nie można dogrzać, bo w ścianach są widoczne dziury na wylot. W pokoju mam temperaturę 8 stopni - opowiada nam pani Teresa, lokatorka budynku przy ul. Świdnickiej 97A. - Mieszkania remontujemy na własny koszt. Po trzech latach remontu już nie widać - dodaje. - Mieszkam tu 27 lat. Nic nie jest robione. Korytarz pomalowaliśmy wspólnie z sąsiadami na nasz koszt. Remontujemy mieszkania, ale po 4-5 latach trzeba brać znów kredyt i zaczynać od nowa. Od 1992 r. nie było tu nic robione - mówi z kolei pani Anna. - Sami sprzątamy, sami posypujemy lód na podwórku. Robili drogę, to szyby pękały. Wymieniliśmy je na własny koszt. Niech chociaż dadzą nam jakieś materiały, to sami będziemy remontować. W komórkach jest jeden gnój. Drzewo trzeba było wyrzucić, bo spleśniało - dodaje pan Jarosław, mąż lokatorki. Grzyb jest wszędzie Państwo Magdalena i Piotr mają trójkę małych dzieci. W ich kuchni ścianę zasłania zasłona. Pod nią jest czarno. Wszędzie grzyb i wilgoć. W pokoju meble i łóżka też są odsunięte od ścian, bo te pokrywa pleśń. - Wilgoć mamy na jedzeniu, ubraniach, w szafkach, na naczyniach, w garnkach. W szafkach nic nie można trzymać. Wszystko pleśnieje. Mamy trójkę małych dzieci. Ostatnio córka dostała wysypki - żali się pani Magdalena. - Dogrzać mieszkania nie można. Spalamy 25 kg węgla w jeden dzień - zauważa kobieta. Dziury w ścianach W każdym mieszkaniu pękają ściany. Lokale na piętrach zalewa woda z dachu. - W kuchni w ścianie była taka dziura, że dosłownie widzieliśmy przez nią co robi nasz sąsiad. Ten budynek w ogóle nie ma fundamentów - alarmuje pani Maria. Urząd i NTBS Lokatorów przepełnia żal. Jak mówią, w lokalach socjalnych też mieszkają ludzie, którzy żyją normalnie, mają rodziny, pracują i płacą czynsz. Lokatorzy proszą naszych włodarzy o pomoc, bo wreszcie chcą zacząć normalnie żyć. - NTBS, niezależnie od 5-letniego przeglądu budynku (jeszcze aktualnego), wykonanego w 2015 r., zlecił w roku ubiegłym wykonanie przeglądu rocznego - przypomina nam Marian Zdunek, prezes Noworudzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. - Wynika z niego, że zadania, które trzeba zrealizować to zadania o II stopniu pilności, czyli do wykonania do 12 miesięcy. To m.in. wykonanie obróbki blacharskiej i konserwacja. Opaska przeciwwodna została wykonana podczas remontu drogi i kosztowała 11 tys. zł. Stolarka okienna ma III stopień pilności (do wykonania do 5 lat). W ciągu najbliższych dni przy udziale spółdzielni kominiarskiej ocenimy stan sprawności istniejącej wentylacji w lokalach. W ciągu dwóch ostatnich lat na remonty w tym budynku wydano 30 tys. zł - informuje prezes. Dopiero teraz zaczną się jednak koszty. - Koszt remontu tego budynku będzie ogromny. Prawdopodobnie zaproponujemy lokatorom inne mieszkania, bo będziemy remontować pustostany w budynkach przy ul. Cmentarnej i w Rynku - mówi nam Marzena Wolińska, zastępca burmistrza Nowej Rudy. - Wyślę tam techników, żeby ocenili, czy ten budynek jeszcze nadaje się do remontu. Jeżeli do niego dojdzie, to nie lokatorzy będą go remontować tylko my. Podremontowanie niczego nie zmieni - tłumaczy Wolińska. Czy jeszcze w tym roku życie mieszkańców się zmieni? Czas pokaże. My do sprawy będziemy wracać.