CBA nic nie wykryło, ale niesmak pozostał
Przed kilkoma miesiącami dziennikarze "Gazety Noworudzkiej" jako pierwsi ujawnili, że agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego pod lupę wzięli to, co dzieje się w Nowej Rudzie. Najprawdopodobniej - bo nigdy tego oficjalnie nie potwierdzili - zainteresowali się przetargiem, jaki władze Nowej Rudy co roku ogłaszają na zarządzanie swoimi obiektami sportowymi w dzielnicy Słupiec i faktem, że co roku wygrywa go ta sama instytucja, czyli miejska spółka Centrum Turystyczno- Sportowe. - Biuro analizuje i weryfikuje pewne informacje. W związku z tym wystąpiło do Urzędu Miejskiego w Nowej Rudzie o dokumenty - mówił na początku lutego naszym dziennikarzom Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA odpowiadając na pytania dotyczące działań przeprowadzanych przez CBA w gminie miejskiej Nowa Ruda, a dotyczących miejskiej spółki - CTS. Nic nie znaleźli Dzisiaj już wiadomo, że agenci na nic niepokojącego nie natrafili w analizowanych przez siebie dokumentach. - CBA zakończyło czynności analityczne, które nie dały podstaw do wszczęcia postępowania kontrolnego czy przygotowawczego - ocenia Dobrzyński. Zaczęli straszyć Pomimo takich stwierdzeń niesmak pozostał. Tuż po ujawnieniu kulisów tej sprawy przez dziennikarzy "Gazety Noworudzkiej", kierownictwo CTSu przez swojego prawnika zaczęło straszyć Pawła Golaka. - Kilka dni po opublikowaniu artykułu dostałem pismo od prawnika opłacanego przez CTS, że mam zapłacić 20 tys. zł na rzecz Stowarzyszeni Pro Publico Bono, a jeżeli tego nie zrobię, to sprawa trafi do sądu - wspomina Golak. - Oczywiści uznałem to za próbę zastraszenia - dodaje. Paweł Golak nie czekając na pozew, niemal natychmiast o pomoc poprosił Helsińską Fundację Praw Człowieka.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.