Dramat kobiet chcących zbadać się u ginekologa
Wiele mieszanek Nowej Rudy miesiącami czeka na wizytę u ginekologa, który w poradni „K” działającej przy noworudzkim szpitalu przyjmuje tylko dwa razy w tygodniu. Powód jak zwykle ten sam - brak pieniędzy, a raczej wystarczającego kontraktu na ten ro z Narodowym Funduszem Zdrowia. Tylko dzięki jego zwiększeniu lekarz od spraw kobiecych mógłby częściej przyjmować swoje pacjentki. Jadwiga Radziejewska, dyrektorka kłodzkiego Zespołu Opieki Zdrowotnej, pod który podlega noworudzka lecznica przyznaje, że nie ma żadnej pewności, że podobna sytuacja nie powtórzy się również od stycznia. Wszystko zależy od rozmów z Narodowym Funduszem Zdrowia. - Pod koniec listopada będziemy rozmawiać z NFZ. Wtedy wyjaśni się jakie będą propozycje na przyszły rok. Póki co nie wiem, czy kontrakt będzie większy - mówi wprost Radziejewska. Kolejne słowa pani dyrektor mogą jednak szokować. - Moim zdaniem nie jest konieczne funkcjonowanie poradni ginekologicznej częściej niż 2 razy w tygodniu, ponieważ jest dużo prywatnych gabinetów - dodaje bez żadnych skrupułów Radziejewska.
Więcej w najnowszym wydaniu "Gazety Noworudzkiej" nr 860.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.