Hajłasz doigrał się!
Radny ze Ścinawki Górnej oskarżany o donoszenie jako Tajny Współpracownik. Jego zwolennicy nie mają jednak wątpliwości - to zemsta za prześwietlanie urzędniczej działalności.
Hajłasz doigrał się! Sołtys Ścinawki Górnej przez lata swojej działalności w lokalnym samorządzie naraził się wielu osobom. Ostatnio m. in. Tomaszowi Pawłowskiemu, za dokładne prześwietlenie transakcji jaką zawarł ze spółką swojej żony ws. przejęcia radkowskiego zalewu. Wydawało się, że ta sprawa jest zamknięta po rezygnacji Pawłowskiego z funkcji dyrektora Gminnego Centrum Kultury, Sportu, i Turystyki, i w gminie wreszcie zapanuje spokój. Nieoczekiwanie jednak przed tygodniem (środa, 30 października) Józef Obolewicz - były sołtys Ścinawki Górnej (Hajłasz zastąpił go na tym stanowisku) przyszedł na sesje rady miejskiej i ujawnił dokumenty - jak twierdzi - świadczące o współpracy Hajłasza ze Służbą Bezpieczeństwa. Obolewiczowi wtórował m. in. Aleksander Kukurba, wieloletni radkowski radny, który także wziął udział w sesji.
Pozytywna weryfikacja
Radni byli w szoku! Nie mogli uwierzyć, że ich kolega z rady współpracował z SB. Również burmistrz Jan Bednarczyk próbował dopytywać się Obolewicza, jakie dokumenty ciążą na Hajłaszu. - Skąd pan ma materiały na radnego, skoro przed chwilą mówił Pan, że teczki zostały zniszczone - dopytywał się Bednarczyk. - Ja miałem tylko przeczytać oświadczenie. I to tyle - odpowiadał był sołtys. Bednarczyk nie dawał jednak za wygraną i pytał. - Kto jest Pana mocodawcą, kto Panu przekazał te materiały - mówił. Zamiast usłyszeć nazwiska z ust Obolewicza dowiedział się jedynie, że nie może tego zdradzić.
Więcej w najnowszym wydaniu "Gazety Noworudzkiej" nr 859.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.