Dwadzieścia lat temu zainicjował Pan Spartakiadę. Jak wyglądały jej początki?
Tak, to było dwadzieścia lat temu, choć dwa lata wypadły przez pandemię. Pierwsza edycja odbyła się na zewnątrz i była stricte zimowa. Jednak pogoda bywa kapryśna, więc przenieśliśmy się do hali. Od tamtej pory organizujemy wydarzenie co roku.
Czy rozważaliście powrót do rywalizacji na świeżym powietrzu, nawet jeśli nie zimą?
Imprezy na zewnątrz mają swój urok, ale są wyzwaniem logistycznym. Mamy drużyny dojeżdżające z różnych miejsc, a w razie nagłej zmiany pogody robi się problem. Hala daje nam komfort – bez względu na warunki możemy przeprowadzić zawody.
Tegoroczna Spartakiada odbywa się w nowej hali. Jakie daje możliwości?
To debiut tego obiektu dla naszej imprezy. Wcześniej działaliśmy w sali widowiskowo-sportowej w GOK-u. Tutaj mamy większą przestrzeń, lepsze zaplecze – osobne szatnie z toaletami, co jest istotne dla osób z niepełnosprawnościami, oraz widownię, dzięki której kibice mogą komfortowo śledzić zawody.
Czy planujecie rozbudowę konkurencji?
Tak, już mieliśmy kilka dodatkowych konkurencji w planach, ale musieliśmy je ograniczyć, ponieważ jedna z drużyn musiała wracać wcześniej. Generalnie jednak rozwijamy formułę, dostosowując ją do możliwości obiektu.
Jak zmieniła się Spartakiada przez te 20 lat?
To nie tylko rozwój samego wydarzenia, ale i zmiany w otoczeniu. Zaczynaliśmy w innych warunkach, pod różnymi władzami gminy, a teraz mamy nowoczesną halę. Ciekawostką jest to, że pierwsi uczestnicy dziś są sponsorami imprezy. To pokazuje, jak to wydarzenie ewoluowało.
Jaki jest główny cel Spartakiady?
Integracja – choć to słowo często się powtarza, to tutaj naprawdę ma znaczenie. W rywalizacji mieszamy drużyny, tak by uczniowie z różnych miejscowości mogli się poznać. Dla osób w normie intelektualnej to także lekcja wrażliwości – uczą się dostrzegać potrzeby innych i im pomagać.
W tym roku padł rekord frekwencji. Jak udało się to osiągnąć?
Dzięki większej hali mogliśmy zaprosić więcej uczestników. Oczywiście większa liczba zawodników to też większe koszty – każda osoba dostaje medal, nagrody. Trzeba pozyskać sponsorów i zadbać o logistykę.
Jak wygląda zainteresowanie wśród uczniów? Trzeba ich namawiać?
Wręcz przeciwnie! U mnie w szkole to niemal bitwa o miejsca w drużynie. Ci, którzy się nie dostaną, kibicują. Staram się, by ci, którym się nie udało wystąpić w danym roku, mieli szansę w kolejnym.
Co uważa Pan za największy sukces Spartakiady?
Radość uczestników. Widzę ich dumę, gdy noszą medale przez kolejne dni. Te nagrody – czy to koszulki, czy plecaki – zostają z nimi na długo i przypominają o tym wyjątkowym wydarzeniu. Jeśli choć jedna osoba podchodzi po zawodach i dziękuje, to wiem, że było warto.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.