reklama

Ludwikowice Kłodzkie. Zabójstwo księdza Kiliana

Opublikowano:
Autor: Marcin Rosiński | Zdjęcie: Archiwum Redakcji

Ludwikowice Kłodzkie. Zabójstwo księdza Kiliana - Zdjęcie główne

foto Archiwum Redakcji

Udostępnij na:
Facebook
WiadomościZabójstwo proboszcza z Ludwikowic Kłodzkich, do którego doszło przed 30-laty nadal niewyjaśniowne. Podjęte przez prokuraturę czynności w tej sprawie nie przyniosły rezultatu.

Ludwikowice Kłodzkie. W sprawie tej pomimo wykonanej ekshumacji zwłok i zabezpieczenia śladów DNA nie ujawniono nowych okoliczności, które uzasadniałyby podjęcie śledztwa. W dalszym ciągu pozostaje ono umorzone, jednak sprawa w dalszym ciągu jest badana pod kątem możliwości wykorzystania nowych technik kryminalistycznych czy też badań śladów – poinformował Mariusz Pindera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

Dlaczego zginął?

Przypomnijmy, że do zabójstwa doszło 21 stycznia 1995 r., na plebanii, która od kościoła była oddalona o kilkanaście metrów. Ksiądz Zenon Kilian, proboszczem w Ludwikowicach był od 25 lat. Jego zwłoki ujawniono dzień później, 22 stycznia. Były skrępowane sznurem.

To nie było typowe związanie, tylko takie jakby omotanie rąk i nóg. Ksiądz miał nałożoną szmatę na głowę, częściowo wepchniętą do ust. Sekcja zwłok wykazała, że śmierć nastąpiła w wyniku uduszenia. Lekarz zakładał, że śmierć nastąpiła w wyniku unieruchomienia klatki piersiowej, dlatego, że jeden ze sprawców musiał klęczeć na leżącym księdzu – opowiada emerytowany policjant, który brał udział w dochodzeniu.

Nie ufał obcym

Ksiądz był bardzo ostrożny i do mieszkania nie wpuszczał nikogo, kogo nie znał. Jak ktoś na plebanię dzwonił lub pukał, to on z okienka w łazience sprawdzał, kto to, zanim kogoś wpuścił. Zwłaszcza po południu.

Jeżeli sprawcy weszli do mieszkania, które było zamknięte od wewnątrz, to nie ma innej możliwości jak ta, że zostali wpuszczeni przez księdza
– relacjonuje osoba znająca kulisy śledztwa sprzed 30-stu lat.

Handlował zabytkami?

Podczas przeszukania uwagę policjantów przykuł jedyny pokój, który był nieruszony. Kiedy śledczy weszli do środka, zauważyli kartony wypełnione darami, które parafia otrzymała z zagranicy. Funkcjonariusze zwrócili szczególną uwagę na trzy drewniane figurki. Przedmioty te zostały wcześniej skradzione z innych kościołów.

Pojawiły się więc pytania, jak ks. Zenon wszedł w ich posiadanie. Znaleziono także prywatną korespondencję pisaną w języku niemieckim.

W jednym z listów ktoś przekazał księdzu informacje dotyczące kamiennego krzyża w okolicach Sokolca. Nadawca pisał o dotarciu na miejsce, zabraniu krzyża i przetransportowaniu go do Niemiec. Kiedy śledczy udali się w opisane miejsce, potwierdzili, że krzyża nie ma.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
logo