Bez lekarza

 Jak twierdzi Dagmara Oleksy, rzecznik prasowy noworudzkiego magistratu miasto rozważa możliwość zabezpieczenia środków na ten cel. – Zapewnienie badań sportowcom należy do stowarzyszeń zajmujących się sportem. Mamy jednak świadomość, że stowarzyszenia nie są w stanie udźwignąć finansowo tego obowiązku. Dlatego staramy się znaleźć rozwiązanie tego problemu – tłumaczy Dagmara Oleksy. Do tej pory władze miasta twierdziły, że nie ma na naszym terenie lekarza, który miałby stosowne uprawnienia. Redakcja „Gazety Noworudzkiej” znalazła lekarza sportowego, który mógłby podjąć się opieki nad noworudzkim sportowcami. Dr Anna Jabłońska na co dzień pracuje w kłodzkim pogotowiu. – Za przeprowadzenie badania jednego zawodnika obecnie otrzymuję 50 zł. Przy większej grupie sportowców cena jest do negocjacji – mówi. Ze znalezienia chętnego lekarza zadowolony jest Zdzisław Druciak, noworudzki radny. Nie wyobraża sobie, aby w mieście, gdzie mamy tak dużą ilość zawodników nie było lekarza sportowego, który powinien być opłacany przez miasto. Innego zdania jest Tadeusz Daszkiewicz z redakcji sportowej „Gazety Noworudzkiej”. Twierdzi, że utrzymanie lekarza sportowego nie leży w gestii miasta. – Po to są działacze sportowi żeby dbali o to, aby na utrzymanie odpowiednich klubów zdobywali środki finansowe. Tak jak to się dzieje w całej Europie – mówi.

Arkadiusz Balcerzak - Gazeta Noworudzka, 23.07.2009 r.