Bożków. W Zespole Szkół Centrum Szkolenia Rolniczego uczą się m.in. przyszli weterynarze, rolnicy, mechanicy czy kucharze. W ramach lekcji biorą udział w zajęciach terenowych. Po powodzi w 2024 r. – właśnie w ramach zajęć praktycznych – mieli sprzątać gospodarstwo córki dyrektora szkoły, Józefa Teofila Kochniarczyka.
Informacja wypłynęła podczas kontroli Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które prowadzi szkołę. Do wizytatorki podeszli sygnaliści i opowiedzieli o sprzątaniu. Dyrektor Kochniarczyk tłumaczył, że uczniowie byli na „zajęciach odbywających się w terenie”.
To była inicjatywa uczniów i nauczycieli. Jedyną moją winą jest, że się na to zgodziłem
– stwierdził.
Odwołanie i postępowanie dyscyplinarne
Pod koniec roku resort rolnictwa odwołał go ze stanowiska. Pełniącą obowiązki została wicedyrektorka Grażyna Wacławik, ale już po kilku dniach niespodziewanie złożyła w Warszawie rezygnację. Na czas przeprowadzenia procedury konkursowej, która miała wyłonić kandydata na szefa placówki, dyrektorskie obowiązki powierzył właśnie Kochniarczykowi.
To on pełnił rolę gospodarza podczas postępowania dyscyplinarnego, prowadzonego w marcu przez wizytatorkę z wrocławskiego kuratorium. Przesłuchani przez nią nauczyciele potwierdzili wersję Kochniarczyka.
To była inicjatywa nauczycieli. Poszłam do dyrektora zapytać, czy mogę pojechać z uczniami pomóc w ogarnięciu terenu zielonego – zeznała jedna z nauczycielek. Młodzież zgodziła się chętnie, wolała wycieczkę zamiast nudnych zajęć praktycznych na miejscu.
Z tego, co kojarzę, w tym dniu dyrektor był na urlopie i nie było go w szkole. Nie widziałem nic w tym złego – zapewnił nauczyciel przedmiotów zawodowych. Sprzątany był teren wokół domu, do środka nikt nie wchodził.
Absolutnie nie jest to typ człowieka, który wydawałby takie dyspozycje
– zapewniał wizytatorkę kolejny pedagog.
Co tam sygnaliści
Jak wynika z naszych informacji, wizytatorka Magdalena Szargut nie była zainteresowana przesłuchaniem sygnalistów. Spośród wielu chętnych i gotowych zeznawać przesłuchała jedynie trójkę nauczycieli. W takich okolicznościach postępowanie dyscyplinarne zostało umorzone – złożone przez sygnalistę zażalenie odrzucono. Równocześnie w Bożkowie zaczęła się nagonka na członków Związku Nauczycielstwa Polskiego, których uznano za donosicieli.
Kilka osób w szkole czuje się nękanych, ma objawy somatyczne, boi się chodzić do pracy, bierze leki – mówiła przed wakacjami jedna z nauczycielek. Co gorsza, do akcji włączyli się członkowie konkurencyjnego związku.
Nasza redakcja dotarła do korespondencji prowadzonej na zamkniętej grupie Bożkowska Solidarność, utworzonej na platformie WhatsApp. Zatrudnieni w ZSCKR w Bożkowie pedagodzy wymieniają się tam opiniami na temat koleżanek z ZNP. Rozmowy dotyczą m.in. tego, kto zacznie atak na Prezeskę Ogniska ZNP, pojawiają się inwektywy, słowa obraźliwe i podburzanie przeciwko związkowi.
Prezeska rezygnuje
Pod koniec czerwca to samo grono zainicjowało napisanie pisma, w którym domaga się od prezesa ZNP Sławomira Broniarza przeniesienia członków zarządu ogniska ZNP w Bożkowie do innych placówek.
Pismo jest już zatwierdzone, można informować pracowników o możliwości podpisywania u mnie w biurze
– informuje na grupie zaufana dyrektora placówki.
Uważam, że takie pismo powinno być podpisane przez jak największą liczbę osób pracujących w naszej szkole, żeby pokazać rozmiar poparcia dla dyrektora – komentuje inny. W tych okolicznościach dotychczasowa prezes ogniska ZNP w Bożkowie zrezygnowała z pracy.
Walczyłam o przestrzeganie prawa, o transparentność działań i o bezpieczeństwo uczniów. Zrobiono ze mnie donosicielkę i poniosłam potężne konsekwencje tych działań
– tłumaczy kobieta.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.