- Z Nadleśnictwem Zdroje współpraca jest bardzo dobra. Wręcz kulturalna. Nie ma problemu. Wynajęliśmy im nawet plac gdzie składują drewno. Z kolei Nadleśnictwo Jugów wycięło ogrom drzew. Szczyty gór w kierunku Radkowa są przerzedzone. Wywożą drewno nocami. Mieszkańcy do mnie dzwonią, że nad ranem latają im szyby w oknach, bo po ul. Leśnej w Ścinawce Średniej jeżdżą 40 – tonowe ciężarówki. Znaki są wyrwane. Asfalt popękany – mówi Jan Bednarczyk. Przypomnijmy, że na łamach naszej gazety Jan Lenart z Nadleśnictwa Jugów mówił, że bez dobrej współpracy z gminami wywózka drewna z lasów byłaby praktycznie niemożliwa. - Drewno to towar gabarytowo wielki, wywożony dużymi samochodami po drogach gminnych, powiatowych, wojewódzkich. Najczęściej gminnych, które są drogami delikatnymi – mówił Jan Lenart, nadleśniczy z Nadleśnictwa Jugów. Wszystko realizujemy przy współpracy z gminami. Zawsze naprawiamy też to, co zostało zniszczone przez nas – zapewniał. I swoje zdanie podtrzymuje. - W moim odczuciu współpraca ta jest dobra. Staramy się z każdą gminą tak współpracować. Jeżdżą samochody, bo muszą, to jakimi mamy jeździć -samochodami elektrycznymi, żeby nie było hałasu? Albo po polu czy niebie? – pyta Jan Lenart z Nadleśnictwa Jugów. - Jeżeli drogę uszkodzimy to ją naprawiamy, zawsze. A proszę mi powiedzieć, kto oprócz nas naprawia drogi, które zniszczył? Rolnicy też jeżdżą ciągnikami i kombajnami – dodaje. Problemu już nie będzie Nadleśniczy Lenart przyznaje, że wczesne godziny wywozu drewna mogły być uciążliwe dla mieszkańców. Zapewnia jednak, że ten problem rozwiązał się naturalnie. - Rozumiem, że tak wczesne godziny wywózki mogły być uciążliwe dla mieszkańców, ale tak działo się w okresie letnim, w okresie upałów. Firmy pracujące na nasze zlecenie nie pracowały do godz. 15.00. Pracę zaczynały o 3 – 4 rano i kończyły o 11.00, żeby uniknąć upału. To byłoby nieludzkie z naszej strony, jakbyśmy kazali im tak pracować. Teraz upałów już nie ma. Rano też jest już ciemno, więc problem rozwiązał się naturalnie – mówi Jan Lenart. Muszą wycinać Nadleśniczy tłumaczy też dlaczego tak wiele drzew nadleśnictwo musi wyciąć między Nową Rudą a Kłodzkiem. Przyczyna jest prosta. Nadleśnictwo boryka się z klęską zamierania drzew świerkowych - Wycinek jest dużo, ale usuwamy drzewa obumierające, chore. To są cięcia sanitarne. Problem ze świerkami pojawia się też w Czechach, Niemczech i całej Europie. Nam coraz trudniej sprzedać to drewno. Jeszcze udaje się nam sprzedawać je Czechom, ale na pewno będą obniżki cen tego surowca, bo jego jest bardzo dużo. A drzewo to nie jest drzewem zdrowym – podkreśla Lenart. Centrum klęski, jak mówi Jan Lenart znajduje się w okolicach Bożkowa i Ścinawki Średniej. - Nasze działania są wymuszone stanem lasu. Najbardziej cierpi Bożków. My mamy takie dwa obręby - Jugów i okolice oraz Radków i okolice. Jednak okolice naszych lasów nie sięgają do samego Radkowa. Radków to takie nasze administracyjne określenie. Lasy Nadleśnictwa Zdroje są jeszcze okazem zdrowia. Susza tam dopiero dociera – u nich się zaczyna, a u nas już się kończy – podkreśla Jan Lenart, nadleśniczy z Nadleśnictwa Jugów.
Burmistrz kontra Nadleśnictwo Jugów
Opublikowano: Aktualizacja:
Autor:
reklama
Przeczytaj również:
WiadomościZ Nadleśnictwem Zdroje burmistrz Radkowa problemów nie ma. Pretensje pojawiają się jednak do Nadleśnictwa Jugów.
reklama
reklama
reklama
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE
reklama
reklama
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.