Burmistrz nie będzie aktywizował bezrobotnych

Tak swoją decyzję argumentuje Jan Bednarczyk, burmistrz Radkowa. - 50 proc. tej kadry musimy później zatrudnić i ponosimy koszty. W skali gminy, byłoby to ok. 70 tys. zł, gdybym zatrudnił sześciu bezrobotnych. Nie mam na to pieniędzy, a ponadto kadra, którą wysyłają do aktywizacji, to ludzie, którzy zwyczajnie pracować nie zamierzają – twierdzi Jan Bednarczyk, burmistrz Radkowa. - Nie jestem pośredniakiem. To Powiatowy Urząd Pracy powinien zająć się aktywizacją, finansowaniem i nadzorem nad tymi pracownikami do momentu podjęcia przez nich pracy - dodaje burmistrz. Bezrobotni, kierowani przez urząd pracy w ramach wspomnianej aktywizacji wykonują różne prace z zakresu robót fizycznych, jak naprawa dróg, kopanie, sprzątanie, zamiatanie, murowanie itp. - Zawsze współpracowaliśmy. Jednak od czasu jak Powiatowy Urząd Pracy wprowadził zasady (a jest to chyba jakieś rozporządzenie rządowe) mówiące o tym, że z tych osób musimy pewną ich część zatrudnić na umowę o pracę na co najmniej trzy miesiące, to zaczęło to być dla nas całkowicie nieopłacalne – tłumaczy burmistrz. - Nie będę zatrudniał ludzi z robót publicznych, bo nie ma z tego żadnego pożytku, a ponoszę ogromne koszty. Jak ja mam zatrudnić poprzez nich troje ludzi z sześciu, to ja sobie zatrudnię swoich ludzi bezpośrednio, będą to moi pracownicy i ja będę ich nadzorował – podkreśla Bednarczyk. Burmistrz nadmienia też, że bardzo często zdarza się, że kierowani do gminy bezrobotni to ludzie, którym najzwyczajniej pracować się nie chce i uchylają się od pracy jak tylko mogą.