To cyrk, nie dom kultury!

W centrum pracuje przecież aż trzech wicedyrektorów, kilku kierowników i główna księgowa. Okazało się, że tak rozbudowana kadra kierownicza to jednak za mało. Na czas nieobecności dyrektora Dąbrowskiego, jego obowiązki przejęła urzędniczka z ratusza, Kinga Banaszak. Wyrobiono jej specjalnie na tydzień pieczątkę i zapłacono. – Albo dyrektor w ogóle nie ufa swoim zastępcom, albo boi się, że pod jego nieobecność mogliby coś odkryć, albo chodziło po prostu o to, żeby urzędniczka z ratusza dostała ekstra kasę – mówi jeden z pracowników CKSiR (dane do wiadomości redakcji). – Czegoś takiego nigdy nie było ani w Kłodzku, ani w żadnym innym mieście – dodaje. Dyrektor Dąbrowski nie widzi jednak w powołaniu dodatkowego pełnomocnika niczego dziwnego. – Trzech wicedyrektorów odpowiada wyłącznie za sprawy artystyczne, a nie za kierowanie instytucją – wyjaśnia. – Zatrudniłem Kingę Banaszak, bo w centrum trwała kontrola Państwowej Inspekcji Pracy, a ona jest specjalistką w tym zakresie. Chciałem, żeby kontrola, pod moją nieobecność, przebiegała sprawnie i fachowo – dodaje. Polityka kadrowa w kłodzkim centrum kultury od dawna budzi wiele kontrowersji W instytucji, oprócz czterech dyrektorów jest jeszcze kilku kierowników poszczególnych działów. W sumie zatrudnionych jest prawie sto osób. Niestety z instytucji w ostatnich miesiącach odeszło kilku pracowników. Jedni zostali zwolnieni, inni sami rzucili papierami, bo mieli dosyć pracy z powodu, jak to określili, niedobrej atmosfery. Romuald Piela - Gazeta Kłodzka, 07.05.2010 r.