Czekam na zmianę władzy

Przegrał Pan proces z władzami Gminy Nowa Ruda, a tym samym nie będzie Pan wydobywał czerwonego piaskowca we Włodowicach. Co dalej? Czekamy teraz na zmianę władz gminy. Chyba, że obecna władza dojdzie do wniosku, że warto zainteresować się przedsięwzięciem na terenie własnej gminy, które będzie przynosić podatki gminie. Od chwili, kiedy złożyłem pierwszy wniosek o otwarcie tam kopalni to gmina traci na swojej decyzji od ok. 80 do 120 tys. zł rocznie. Od ilu już lat stara się Pan o możliwość wydobycia kruszywa we Włodowicach? Od ubiegłej, całej kadencji obecnej pani wójt i całej kadencji obecnej. To już prawie 6 lat. Dokumentacja geologiczna na złoże Nowa Ruda była już w czasach wójta Karwowskiego. On jednak był zwolennikiem przedsięwzięć gospodarczych na terenie gminy. Jak swoją niechęć do Waszej inwestycji argumentuje obecna pani wójt? Nie zgodziła się na inwestycję ze względu na kilkunastu mieszkańców Włodowic. Wydobycie materiału to statystycznie do 3 samochodów na dzień, a czasami jeden, które przyjadą i zabiorą urobek. Żadnego innego ruchu ciężarówek nie ma. My staraliśmy się o uruchomienie złoża Filip 2. Jak duże tam mamy pokłady? Cztery pokolenia nie są w stanie tego wydobyć. Gdybyście mieli zgodę na wydobycie ile osób znalazłoby u Was zatrudnienie? Przy samym wydobyciu kruszywa pracowałoby od 12 do 18 osób plus cała towarzysząca infrastruktura, która służy przy takiej kopalni, a to kolejne dwa albo trzy razy dodatkowo tyle osób, co przy wydobyciu. Ale to trzeba mieć wyobraźnię, której brakuje pani wójt. Czekamy na zmianę władzy. Tylko czekacie? Dalej będziemy przekonywać wszystkich oponentów do tego, że należy uruchomić kopalnię we Włodowicach. Tam jest złoże, które wobec aktualnego zapotrzebowania na rynku starczy na 4-5 pokoleń. To ok. 150 lat. Dziękuję za rozmowę