Decyzja sędziego to jedyny ratunek

- Termin rozprawy wyznaczono na 6 lutego - przyznaje sędzia Marzena Rusin-Gielniewska, sędzia Sądu Okręgowego w Świdnicy. Do tego czasu nic się nie zmieni. Los Pani Uli z Bieganowa, która żyje bez wody, prądu, w zimnym mieszkaniu, bo zawalił się u niej komin, od dawna spędza sen z powiek sąsiadom, sołtysowi i gminnym urzędnikom. Wszyscy chcą pomóc, ale nikt nie może zmusić kobiety do przyjęcia pomocy. Pani Ula z kolei pomocy nie chce i wyrzuca każdego, kto puka do jej drzwi. - Nowe mieszkanie jest przygotowane od dwóch lat i wciąż czeka. Ta pani nie chce żadnej pomocy. Kuratora w listopadzie nie wpuściła. Dwa razy ekipa pogotowia przyjeżdżała, aby przebadać kobietę. Odmówiła. Ona po prostu chce być w tym domu. Nie przyjmuje od nas pomocy, nie przyjmuje nawet gorącego posiłku, czy ciepłych ubrań, bo i z tym do niej jeździliśmy - mówi nam Renata Wolan-Niemczyk, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nowej Rudzie. W sądzie jedyna nadzieja Jedynym ratunkiem dla Pani Uli wydaje się być decyzja sądu o umieszczeniu jej w Domu Pomocy Społecznej bez jej zgody. Sprawa do kłodzkiego Sądu Rejonowego wpłynęła dwa lata temu. W styczniu 2017 r. Od tamtej pory nie zapadł żaden wyrok. Zostały zlecone badania psychiatryczne. Był stawiany opór. Kobietę trzeba było na nie doprowadzić siłą, co nie udało się za pierwszym razem. Czy 6 lutego Sąd wreszcie wyda wyrok, który być może uchroni Panią Ulę przed krzywdą, jaką teraz sama sobie wyrządza?